Siedział obok pasażera, który otworzył drzwi podczas lotu. Relacja mrożąca krew w żyłach

Źródło:
CNN

Pomyślałem, co złego zrobiłem w życiu. Była to tylko chwila, ale przez głowę przebiegło mi mnóstwo myśli - opowiadał Lee Yoon-jun, którego sąsiad nagle otworzył drzwi ewakuacyjne podczas lotu. Groźny incydent w samolocie linii Asiana Airlines miał miejsce pod koniec maja. Teraz CNN rozmawiało z jednym z pasażerów.

Do mrożącego krew w żyłach zdarzenia doszło 26 maja. W samolocie linii Asiana Airlines lecącym do Daegu w Korei Południowej na krótko przed lądowaniem jeden z pasażerów otworzył drzwi ewakuacyjne. 33-latek tłumaczył później, że zrobił to, bo było mu "niewygodnie" i "chciał szybko wysiąść z samolotu". Lee Yoon-jun, który siedział obok sprawcy, udzielił wywiadu stacji CNN. - Poczułem grozę śmierci. Myślałem, że umrę, że to mój koniec - wspomina.

"Przez głowę przebiegło mi mnóstwo myśli"

Mężczyzna opowiadał, że w chwili, gdy doszło do zdarzenia, oglądał akurat film na telefonie. W pewnym momencie otworzyły się drzwi i uderzył go silny poryw wiatru, który zerwał mu nakrycie głowy i słuchawki. Lee Yoon-jun miał trudności z oddychaniem. Gdy spojrzał w górę, w miejscu, w którym powinny być drzwi, zobaczył chmury. Był pewien, że stanie się coś złego. - W filmach katastroficznych wszyscy zawsze giną, gdy drzwi (samolotu - red.) otwierają się w powietrzu - zauważył w rozmowie z CNN. - Pomyślałem, co złego zrobiłem w życiu. Była to tylko chwila, ale przez głowę przebiegło mi mnóstwo myśli.

Podkreślił, że mężczyzna siedzący obok niego wydawał się bardzo spięty i obaj "drżeli ze strachu". - Spojrzałem w dół, zobaczyłem, że jego stopy kołyszą się na wietrze - powiedział i dodał, że jeszcze wtedy nie wiedział, że to właśnie ten człowiek spowodował otwarcie drzwi. Nie widział bowiem momentu, w którym 33-latek pociągał za dźwignię. Przypuszczał, że to jakaś awaria. Gdy jednak wylądowali, sąsiad próbował szybko wyskoczyć z samolotu, choć maszyna była nadal w ruchu.

Lee twierdzi, że obezwładnił mężczyznę z pomocą innych pasażerów, a stewardessa wezwała pomoc. Gdy maszyna się zatrzymała, na miejsce przybyła policja, która aresztowała sprawcę i dopiero wtedy Lee zdał sobie sprawę, co tak naprawdę się wydarzyło. Przypomniał sobie wówczas, że od początku podróży czuł się niekomfortowo, siedząc przy tym mężczyźnie. - Odkąd wsiedliśmy na pokład, wyglądał blado i sprawiał złe wrażenie. Wydawał się nieco mroczny, ciągle się wiercił, rozglądał po ludziach i dziwnie się zachowywał - stwierdził.

"Czuję się tak, jakbym się ponownie urodził"

Jednocześnie Lee podkreśla, że zdarzenie miało pozytywny wpływ na jego życie. - Czuję się tak, jakbym się ponownie urodził. Staram się mieć więcej zabawy i żyć bardziej interesująco. Cieszę się tym - podkreślił. - Nagle stałem się chwilowym celebrytą. Gdy jestem z przyjaciółmi, żartobliwie mówię o sobie jak o celebrycie - wskazał, zaznaczając, że podoba mu się, gdy ktoś odnosi się do niego jak do bohatera, bo powstrzymał sprawcę groźnego incydentu przed ucieczką z samolotu.

Żadnej z 200 osób obecnych na pokładzie nic poważnego się nie stało, choć dziewięcioro pasażerów trafiło do szpitala ze względu na problemy z oddychaniem. Dochodzenie w sprawie trwa, a służby starają się ustalić, w jaki sposób mężczyzna zdołał otworzyć drzwi samolotu podczas lotu.

ZOBACZ TEŻ: Nie będą sprzedawać biletów na miejsca przy drzwiach. To skutek groźnego incydentu podczas lotu

Autorka/Autor:pb//az

Źródło: CNN