Armia walczy z gigantyczną plamą ropy

Aktualizacja:
Wyciek ropy zagraża wybrzeżom USA
Wyciek ropy zagraża wybrzeżom USA
APTN/PAP/EPA
Wyciek ropy zagraża wybrzeżom USAAPTN/PAP/EPA

- Wielka plama ropy, która utworzyła się po zatonięciu przed tygodniem platformy wiertniczej "Deep Water Horizon" w Zatoce Meksykańskiej może zagrozić czterem stanom: Luizjanie, Missisipi, Alabamie i Florydzie - poinformowała w czwartek Straż Przybrzeżna. Wyciek jest pięć razy większy, niż początkowo sądzono. Gubernator amerykańskiego stanu Luizjana zarządził stan wyjątkowy. Do prac włączyła się amerykańska armia.

Amerykańska straż przybrzeżna poinformowała w środę wieczorem, że odkryto nowy wyciek, szacowany na 5 tys. baryłek dziennie. Amerykański rząd oświadczył, że za zanieczyszczenie wód w Zatoce odpowiada koncern British Petroleum i zażądał od niego reakcji na powstałą sytuację. Plama ropy w Zatoce staje się coraz groźniejsza - uważają eksperci. Do usuwania skutków wycieku przyłączyła się amerykańska armia. Prezydent Obama zarządził użycie wszelkich możliwych środków, by zapobiec negatywnym skutkom wycieku ropy. Minister bezpieczeństwa narodowego Janet Napolitano powiedziała na konferencji prasowej, że sprawa wycieku ma "znaczenie ogólnonarodowe".

Władze chcą podpalić ropę

By zapobiec dostaniu się ropy do amerykańskiego wybrzeża w okolicach Luizjany, Missisipi, Alabamy i Florydy przygotowywana jest pływająca bariera. W akcji bierze udział 1100 żołnierzy, 50 statków i liczne samoloty - powiedział przedstawiciel amerykańskiej armii Mary Landry.

Władze Stanów Zjednoczonych rozważają także możliwość podpalenia zagrażającej wybrzeżom Louisiany plamy ropy. Choć taka operacja jest niebezpieczna dla środowiska, rozwiązanie to może być mniej szkodliwe niż pozostawienie ropy w stanie ciekłym.

Eksperci straży przybrzeżnej zapewnili, że przeanalizowali sytuację i uznali, że plamę trzeba podpalić, bo w przeciwnym razie wybrzeżu Luizjany grozi "jeden z najpoważniejszych wycieków ropy w historii Stanów Zjednoczonych". Wyciek już porównywany jest z katastrofą tankowca Exxon Valdez u wybrzeży Alaski w 1989 roku, kiedy to do wody wylało się 41 milionów litrów ropy. Przetrwała wtedy zaledwie jedna czwarta gatunków lokalnych roślin i zwierząt.

Plama grozi katastrofą

Gubernator Luizjany Bobby Jindal zwrócił się do władz federalnych o pilną pomoc w ochronie wybrzeży, powołując się na informacje, że "część plamy ropy może dotrzeć do wybrzeży Luizjany wcześniej, niż pierwotnie sądzono", grożąc katastrofą we wrażliwym ekosystemie.

Cześć plamy ropy, która ma już 965 km obwodu, oddzieliła się i z powodu silnych wiatrów może w czwartek zagrażać bezpośrednio rezerwatom przyrody na wybrzeżach Luizjany - alarmował gubernator, powołując się na służby meteorologiczne.

Platforma zatonęła w wyniku silnej eksplozji, do której doszło w ubiegły czwartek, 22 kwietnia. Znajdowała się 70 km od Nowego Orleanu. Przed eksplozją w jej zbiornikach było 2,6 mln litrów ropy. W momencie eksplozji na platformie przebywało 126 osób. 121 pracownikom udało się uciec. Pięciu zginęło.

Źródło: PAP, Polskie Radio, CNN

Źródło zdjęcia głównego: APTN/PAP/EPA