Zredukował skład rządu o połowę, zapowiada "terapię szokową"

Źródło:
PAP

Nowy prezydent Argentyny Javier Milei zredukował skład rządu o ponad połowę. W jego gabinecie zasiadać będzie jedynie 10 ministrów, z czego trzema resortami będą kierowały kobiety. Gabinet jego poprzednika Alberto Fernandeza składał się z 21 osób. Głowa państwa zapowiada radykalną sanację gospodarki.

Na czele resortu spraw zagranicznych, handlu zagranicznego i kultu religijnego stanęła Diana Mondino, resortem kapitału ludzkiego będzie kierowała Sandra Petovello, a resort bezpieczeństwa Milei powierzył wpływowej polityczce Patricii Bullrich, która odegrała ważną rolę w jego kampanii wyborczej.

CZYTAJ WIĘCEJ: Nowy prezydent Argentyny nie mógł się powstrzymać. Kazał zatrzymać samochód

Prezydent Milei, "zdecydowany libertarianin", jak zgodnie określają latynoamerykańskie media jego poglądy na gospodarkę i społeczeństwo, zapowiadał w całej swej kampanii wyborczej stanowcze położenie kresu "rozdawnictwu jakie cechowało politykę peronistowskiego rządu jego poprzednika" i zastosowanie "terapii szokowej', która już na wstępie powinna zredukować wydatki państwa o 5 procent.

Plany dewaluacji waluty wywołały panikę

Już w poniedziałek, w pierwszym dniu urzędowania nowego prezydenta po niedzielnych uroczystościach inauguracyjnych, wiele sklepów w Buenos Aires podniosło ceny na niektóre podstawowe produkty, a towary zaczęły znikać z półek magazynowane przez sieci handlowe w oczekiwaniu zapowiedzianej przez prezydenta Mileia dewaluacji argentyńskiego peso.

Wprawdzie oficjalną walutą argentyńską jest peso, ale ceny kształtują się pod wpływem kursu dolara amerykańskiego na rynku nieformalnym. W pierwszym dniu urzędowania gabinetu prezydenta Mileia cena dolara wahała się od 960 do 1000 peso, podczas gdy oficjalny, "urzędowy" kurs waluty amerykańskiej wynosił 365 peso.

Strategia prezydenta Mileia określana przez latynoamerykańskich komentatorów i ekonomistów jako "czysty libertarianizm", ma pozwolić na osiągnięcie w ciągu 18 do 24 miesięcy "względnej równowagi gospodarczej".

Obecna prawie 150-procentowa roczna inflacja w ciągu najbliższego kwartału może wciąż jeszcze podskoczyć o 40 procent.

"Zatrudnienie ze względów politycznych musi zniknąć"

Rzecznik prezydenta zapewnił, że nie przewiduje się w ramach sanacji gospodarki masowych zwolnień pracowników, ale konieczny jest "przegląd zatrudnienia".

CZYTAJ TEŻ: Wiceprezydent pokazała środkowy palec

- Nie widzę żadnego konfliktu, żaden pracownik sektora publicznego nie powinien martwić się o swą pracę. Ale nie osoba, która jedynie wysiaduje krzesło i pobiera pensję, na którą pracujemy wszyscy, w tym również urzędnik sektora publicznego. W tej sprawie pan prezydent Milei zajmuje niezłomną postawę: zatrudnienie ze względów politycznych musi zniknąć - oświadczył rzecznik.

Rzecznik zapowiedział "niezwłoczne wprowadzenie w sektorze państwowym stuprocentowego sprawdzania obecności zatrudnionych w urzędach państwowych, ponieważ od czasu pandemii koronawirusa przywykli pracować zdalnie przez dwa dni w tygodniu".

Autorka/Autor:momo//mrz

Źródło: PAP