O tym, że nowy prezydent Argentyny Javier Milei ma słabość do psów, wiadomo od dawna. Nawet w dniu zaprzysiężenia libertarianin nie mógł się oprzeć, by pogłaskać zwierzę. Stało się to niedługo po jego pierwszym przemówieniu po przyjęciu nowej roli.
Po wygłoszeniu pierwszego przemówienia samochód Milei przedzierał się przez tłumy na ulicy. Libertarianin kazał zatrzymać auto, wysiadł z niego, podszedł do ludzi i przywitał się z psem, który - przynajmniej tak się wydawało - oddalił się od właściciela. Milei i jego siostra dłużą chwilę głaskali czworonoga.
"Czworonożne dzieci"
Nie od dziś jest znane uwielbienie nowego przywódcy Argentyny do psów. Prezydent nie jest żonaty i nie ma dzieci, ale posiada pięć mastiffów, które pieszczotliwie nazywał swoimi "czworonożnymi dziećmi". Media ustaliły, że są one klonami psa zmarłego przed laty. Cztery z nich - Murray, Milton, Robert i Lucas - noszą imiona na cześć amerykańskich liberalnych ekonomistów.
Znany z agresywnej retoryki, rozwichrzonych półdługich włosów i radykalnych planów gospodarczych Milei w swoim pierwszym przemówieniu otwierającym prezydenturę ocenił, że szybka i bolesna terapia szokowa jest konieczna, aby uchronić gospodarkę kraju przed grożącą jej hiperinflacją. - Dziś w Argentynie rozpoczyna się nowa era. Kończymy długą historię dekadencji i upadku - oświadczył na schodach Kongresu po otrzymaniu insygniów władzy prezydenckiej.
Zbyt wielu szczegółów dotyczących planu ratowania pogrążonej w kryzysie gospodarki, w której inflacja przekroczyła ostatnio 140 proc. w ujęciu rocznym, jednak nie podał. Wymienił natomiast kluczowe kroki, jakie zamierza podjąć, w tym cięcia fiskalne w wysokości 5 proc. PKB, które - jak zapewnił - dotkną sektora państwowego, ale nie prywatnego.
Jego partia Libertad Avanza jest dopiero trzecią siłą polityczną w Kongresie, co może mu znacznie utrudnić prowadzenie skutecznej polityki.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters TV