Objawienia w Medjugorie zostaną uznane przez Watykan najprawdopodobniej jeszcze w tym roku - przewiduje arcybiskup Henryk Hoser. Gdyby do tego doszło, Kościół po raz pierwszy potwierdziłby swoim autorytetem objawienia, nie przeszłe, ale takie które cały czas trwają.
Do Medjugorie co roku przyjeżdża dwa i pół miliona pielgrzymów. Najliczniej pielgrzymują do tego miejsca Polacy i Włosi.
Watykan od 36 lat milczy. Lokalni biskupi nie wierzą w objawienia
Arcybiskup Henryk Hoser, na co dzień ordynariusz warszawsko-praski, nie jest w sprawie uznania objawień w Medjugorie osobą decydującą, ale wpływową. Papież Franciszek powołał go wiosną tego roku "do zbadania sytuacji duszpasterskiej" w tej niewielkiej wiosce, położonej nieopodal stolicy Hercegowiny - Mostaru, do której od 36 lat pielgrzymują miliony wiernych wierząc, że w 1981 roku grupie nastolatków na pobliskim wzgórzu ukazała się święta Maria, czczona przez chrześcijan jako matka Chrystusa. Część spośród ówczesnych dzieci, dziś pięćdziesięciolatków, utrzymuje że Maryja ukazuje się im do dziś.
Kościół katolicki nigdy nie uznał tych objawień. Nie zakazał jednak wiernym pielgrzymowania do Medjugorie. Nałożył tylko ograniczenia, że pielgrzymki nie mogą być organizowane oficjalnie przez parafie i diecezje. Sprawa domniemanych objawień w tym miejscu przez wiele lat budziła wśród hierarchów kontrowersje. Miejscowy episkopat oraz kolejni biskupi mostarsko-duvnijscy kilkakrotnie ogłaszali, że w Medjugorie nie doszło do objawień i z trudem tolerują wielomilionowy ruch pielgrzymów obsługiwany przez franciszkanów z parafii świętego Jakuba - niepodlegających miejscowemu biskupowi, a generałowi swojego zakonu.
Sytuacja wokół Medjugorie zaostrzyła się pod koniec lutego br. 28 lutego ordynariusz mostarsko-duvnijski biskup Ratko Perić opublikował oświadczenie, w którym w niespotykanie dotąd dosadnych słowach ponownie zakwestionował objawienia.
"Po niemal czterech dekadach nie istnieje żaden znak (...) tylko fantazje!" - oświadczył biskup. Szczegółowo również polemizował z relacjami osób, które twierdzą że od 1981 roku doznają objawień. Ci utrzymują, że Maryja pozwalała im dotykać swoich szat, a nawet chodzić po swoim rozciągniętym po ziemi welonie. "Takie historie o dotykaniu Matki Bożej, jej ubrania, chodzenia po jej welonie wywołują wrażenie i przekonanie, że chodzi o coś niegodnego, nieautentycznego i skandalicznego. Nie ma to nic wspólnego z katolicką Matką Bożą!".
"Biorąc pod uwagę wszystko to, co przestudiowała i zbadała kuria diecezjalna, włącznie z badaniem pierwszych siedmiu dni rzekomych objawień, można ze spokojem stwierdzić: Matka Boża nie objawiła się w Medjugorie!" - konstatuje biskup Mostaru i Duvna.
Misja polskiego arcybiskupa powierzona przez papieża
Po tym oświadczeniu biskupa, które wywołało sprzeciw części wiernych i duchownych związanych z ruchem pielgrzymkowym, papież Franciszek powierzył polskiemu hierarsze misję "zdobycia pogłębionej znajomości tamtejszej sytuacji duszpasterskiej, a przede wszystkim potrzeb wiernych, którzy przybywają tam w pielgrzymce". Arcybiskup Henryk Hoser nie miał zajmować się istotą objawień, bo tym zajmowały się osobne komisje - diecezjalna i watykańska.
Arcybiskup warszawsko-praski pojechał do Medjugorie na przełomie marca i kwietnia. Był tam - czego nie ukrywa - po raz pierwszy w życiu. W miniony weekend udzielił wywiadu Katolickiej Agencji Informacyjnej i jest to, jak do tej pory, najobszerniejsza prezentacja stanowiska Henryka Hosera w sprawie tego, co dzieje się w miejscu objawień.
Arcybiskup Hoser przewiduje we wspomnianym wywiadzie, że Watykan uzna objawienia w Medjugorie. Kongregacja Nauki Wiary przekazała wszystkie dokumenty w tej sprawie papieskiemu Sekretariatowi Stanu. Jednak choć Franciszek zapowiedział już dwa lata temu, że decyzja w sprawie Medjugorie zostanie podjęta "wkrótce", nie nastąpiło to do dziś.
Watykan uzna 7 z 40 tysięcy objawień?
"Wszystko wskazuje na to, że objawienia będą uznane, być może jeszcze w tym roku" - mówi abp Hoser KAI. Precyzuje jednak, że Kościół swoim autorytetem najprawdopodobniej potwierdzi pierwszych siedem objawień, których w 1981 roku na wzgórzu Podbrdo doznały dzieci z wioski Bijakovici. Wobec pozostałych domniemanych objawień, jak sugeruje Hoser, Kościół zachowa powściągliwe milczenie. Tych późniejszych objawień naliczono dotąd około czterdziestu tysięcy i trudno zająć wobec nich jednoznaczne stanowisko.
Uznanie wyłącznie pierwszych siedmiu objawień byłoby kompromisem uwzględniającym z jednej strony potrzeby wiernych, którzy pielgrzymują do tego miejsca i, jak zapewnia część z nich, nawracają się. Z drugiej zaś - niepodważającym autorytetu lokalnych hierarchów, którzy do tej pory konsekwentnie twierdzili, że żadnych objawień nie było.
"Sądzę, że możliwe jest uznanie autentyczności pierwszych objawień, tak jak to zaproponowała komisja kard. Ruiniego. Zresztą trudno o inny wyrok, gdyż trudno wierzyć, aby sześcioro widzących kłamało przez 36 lat. To, co mówią, jest spójne. Nie ma wśród nich ludzi nawiedzonych czy zaburzonych psychicznie. Potężnym argumentem za autentycznością objawień jest wierność doktrynie Kościoła" - mówi arcybiskup Hoser Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Można pielgrzymować
Arcybiskup Hoser uspokaja wiernych, że już dziś mogą pielgrzymować do Medjugorie nie narażając się na zarzut, że postępują wbrew nauce Kościoła.
"Można pielgrzymować. (...) Zresztą tego ruchu nic nie powstrzyma i nie należy go powstrzymywać, bo wyrastają zeń dobre owoce. Jest to jedno z najbardziej żywych miejsc modlitwy i nawróceń w Europie, o zdrowej duchowości" - twierdzi wysłannik Franciszka do miejsca objawień.
Wkrótce arcybiskup Hoser przedstawi raport z Medjugorie Stolicy Apostolskiej. Jeżeli dokument zostanie upubliczniony, to jego lektura może być pasjonująca nie tylko dla wierzących. W wywiadzie dla KAI Hoser nie szczędzi plastycznych opisów tego, co zobaczył w miejscu domniemanych objawień - byłych przestępców pracujących przy hodowli świń na wzór ewangelicznego syna marnotrawnego, wytatuowanych mężczyzn ręcznie produkujących różańce, byłych skinów, którzy zachowują się jak ministranci, starców wspinających się na kolanach na skaliste, strome zbocza góry objawień - tak masowo, że zdążyli już kolanami wypolerować kamienie czy wolontariuszy wnoszących na górę osoby sparaliżowane bądź w inny sposób niemogące poruszać się o własnych siłach.
Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) / Beemwej