Wizyta papieża Franciszka na Słowacji. Liturgia bizantyjska w Preszowie

Źródło:
PAP

40 tysięcy wiernych uczestniczyło w Boskiej Liturgii Świętego Jana Chryzostoma w obrządku bizantyjskim, której przewodniczył papież Franciszek. W uroczystościach wzięli udział także Polacy, w tym kardynał Stanisław Dziwisz.

Podczas liturgii odprawionej w oprawie śpiewów chóralnych papież przestrzegł w homilii przed dążeniem do "zwycięskiego" chrześcijaństwa i sprowadzaniem krzyża do "symbolu politycznego".

Na terenie przed halą sportową przy ulicy Jana Pawła II zgromadziły się tłumy wiernych, którzy przybyli z wielu słowackich miejscowości. Entuzjastycznie powitali Franciszka, który objechał sektory w papamobile. Wierni skandowali: - W sercu czekaliśmy, w Preszowie się doczekaliśmy.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Wśród tysięcy wiernych było ponad 800 wolontariuszy.

Papież: bieg wydarzeń na świecie się nie zmienia

- Krzyż był narzędziem śmierci, a jednak z niego wyszło życie. Był tym, na co nikt nie chciał patrzeć, a jednak objawił nam piękno Bożej miłości - powiedział papież w homilii. Nawiązał do słów z Ewangelii według świętego Jana "zaświadczył to ten, który widział".

- Co jednak Jan zobaczył pod krzyżem? Z pewnością to, co widzieli inni: Jezus, niewinny i dobry, umiera brutalną śmiercią pomiędzy dwoma złoczyńcami. Jedna z wielu niesprawiedliwości, jedna z wielu krwawych ofiar, które nie zmieniają historii, kolejny dowód na to, że bieg wydarzeń na świecie się nie zmienia: dobrzy są eliminowani, a źli zwyciężają i powodzi się im - mówił papież, dodając, "w oczach świata krzyż jest porażką".

Franciszek przestrzegł jednak przed takim "powierzchownym spojrzeniem" oraz przed pokusą marzeń o "Bogu mocnym i triumfującym". - Jakże często dążymy do chrześcijaństwa zwycięskiego, do chrześcijaństwa triumfalistycznego, które miałoby doniosłość i znaczenie, któremu przypadałyby w udziale chwała i zaszczyty - powiedział.

Jezus "wybrał najtrudniejszą drogę"

Papież wskazywał, że chrześcijaństwo bez krzyża staje się bezowocne. Jezus "wybrał najtrudniejszą drogę - krzyż, aby nie musiało być na ziemi osoby tak zrozpaczonej, żeby nie mogła go spotkać, nawet w udręce, ciemności, opuszczeniu, skandalu własnej nędzy i własnych błędów. Właśnie tam, gdzie się myśli, że nie może być Boga, dotarł Bóg - wyjaśnił Franciszek.

Jak zauważył, krzyże są wszędzie - noszone na szyi przez wiele osób, w domach, w samochodach. - Ale na nic się to zda, jeśli nie zatrzymamy się, by spojrzeć na krucyfiks i nie otworzymy na niego naszych serc - dodał. - Jeśli tego nie uczynimy, krzyż pozostanie księgą nieczytaną, której tytuł i autora dobrze znamy, ale która nie wywiera wpływu na życie - przestrzegł.

Franciszek apelował, by nie sprowadzać krzyża do "symbolu politycznego, do znaku prestiżu religijnego i społecznego". Przypomniał o męczennikach słowackich, którzy "dawali świadectwo miłości Chrystusa w bardzo trudnych czasach, kiedy wszystko im podpowiadało, żeby milczeć, żeby się ukryć, żeby nie wyznawać wiary".

Papież wskazywał wierzącym, że ten, kto ma krzyż w sercu, a nie tylko na szyi, "nie postrzega nikogo jako nieprzyjaciela, ale wszystkich jako braci i siostry, za których Jezus oddał swoje życie". - Świadek krzyża nie rozpamiętuje przeszłych krzywd ani nie narzeka na teraźniejszość - oświadczył papież.

Kilkugodzinne oczekiwanie na liturgię

Niektórzy uczestnicy liturgii w Preszowie na wschodzie Słowacji czekali na papieża od godziny 3-4 rano. Wśród wiernych byli Polacy i rodziny przybyłe z terenów przy polskiej granicy.

Gromadzący się pielgrzymi starali się zająć miejsca, które pozwoliłyby im zobaczyć papieża z bliska. Teren przed halą sportową w Preszowie został podzielony na sektory, między którymi wytyczono szerokie przejścia. Przybyli mieli nadzieję, że między sektorami przejedzie papież w papamobile. Szczególną popularnością cieszyły się miejsca przy barierkach. - Przyszliśmy tu o godzinie 3.30 – powiedziała Polskiej Agencji Prasowej 50-letnia Jana z Preszowa, która na miejsce liturgii przybyła z rodziną. Wszyscy ciepło ubrani, bo mimo zapowiadanego upału w ciągu dnia, noc była chłodna. - Będziemy się modlić za naszą rodzinę – dodała.

Przybyła ze Svidnika przy polskiej granicy rodzina Marcinków, która zajęła miejsca przy samej barierce, wyznała, że będzie się modlić o pokój między ludźmi. - Za dużo jest kłótni wśród nas – powiedziała Kristina, której mąż ma polskich przodków.

Z Czerwonego Klasztoru w Pieninach przyjechali Dominik i Maria, którzy w rozmowie z PAP mówili, że będą modlić się o swoje małżeństwo oraz o dziecko.

Autorka/Autor:tas

Źródło: PAP