Antykapitaliści stracili rozmach


Po środowych wielotysięcznych demonstracjach zanosiło się na to, że czwartek w Londynie będzie jeszcze gorętszy. Jednak manifestujący przeciwko szczytowi G20 wyraźnie stracili rozmach.

Pod gmachem Banku Anglii, który w środę był areną starć agresywnych demonstrantów z policją, w czwartek było spokojnie, mimo że od rana niewielkie grupki przeciwników szczytu próbowały blokować dojazd do pracy maklerom z położonej niedaleko londyńskiej giełdy.

Więcej demonstrantów zebrało się pod centrum konferencyjnym ExCel Center, w którym odbywają się obrady szczytu, ale i tam manifestacja wyglądała mizernie. Pojawiło się na niej od 300 do 400 osób z Etiopii, Demokratycznej Republiki Konga, widać też transparenty Kampanii na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego. Zabrakło jednak anarchistów i innych ugrupowań.

Podczas pokojowego protestu przeciwko biedzie, wojnie w Iraku i Afganistanie oraz systemowi finansowemu demonstranci nieśli flagi i transparenty. "Znieść wszystkie rakiety atomowe - Tak, możemy", "Nie będziemy płacić za ich kryzys" - wykrzykiwali.

Spokojnie zachowywała się też policja. W pobliżu ośrodka ExCel nie widać policjantów z rynsztunkiem bojowym, a odgrodzonego barierkami terenu demonstracji strzeże w sumie niezbyt gęsty kordon. Z dala widać grupę policji konnej.

Nalot na squaty

Więcej energii policjanci wykazali organizując naloty na dwa nielegalnie zamieszkiwane budynki w południowym Londynie, w których zatrzymała 80 osób podejrzanych o wzniecanie w środę bójek pod gmachem Banku Anglii.

Zdaniem policji osoby zatrzymane w czwartek, które dołączyły do 90 osób aresztowanych w środę wieczorem, zostaną zwolnione, jeśli okaże się, że nie uczestniczyły w zamieszkach.

Ciężka środa

Burzliwe protesty w środę zgromadziły w londyńskim City około 5 tys. ludzi. Wielu z nich szturmowało londyńską filię Royal Bank of Scotland (RBS), rozbijając w budynku szyby. Ciężko rannych zostało siedmiu demonstrantów i urzędnik.

Była też ofiara śmiertelna - ok. 30-letni uczestnik zajść zasłabł w środę wieczorem na ulicy przed Bankiem Anglii i po przewiezieniu mężczyzny do szpitala lekarze stwierdzili zgon.

Źródło: PAP