Angela Merkel udzieliła wywiadu niemieckiej stacji telewizyjnej Phoenix. Rozmowa ukazała się w czwartek. Była kanclerz Niemiec podkreśliła w niej, że nie obarcza Polski ani krajów bałtyckich współodpowiedzialnością za atak Rosji na Ukrainę. Zaznaczyła, że sugestie na ten temat to "fake newsy" - opisuje rozmowę "Politico".
Zarzuty wobec Merkel o tym, że obwinia ona te kraje o wybuch wojny w Ukrainie, pojawiły się m.in. po wywiadzie, jakiego udzieliła na początku października węgierskiemu kanałowi internetowemu Partizan. Omówienie rozmowy opublikowała wówczas m.in. niemiecka gazeta "Bild", która napisała, że była kanclerz w rozmowie "obwiniła Polskę i państwa bałtyckie o zerwanie stosunków dyplomatycznych między Rosją a UE, a tym samym pośrednio o rosyjską wojnę napastniczą przeciwko Ukrainie, która rozpoczęła się kilka miesięcy później".
W rzeczywistości takie słowa w wywiadzie nie padły. Sama Merkel przez ostatnie tygodnie nie zabierała jednak głosu w sprawie burzy, jaka wybuchła w następstwie jej rzekomej wypowiedzi.
Merkel: nie obwiniam Polski
Dopiero w czwartkowej rozmowie Merkel odniosła się do tych zarzutów. Stwierdziła, że jej wypowiedź została przeinaczona. - To była dyskusja na temat wydarzeń w porządku chronologicznym, tak jak zostały opisane w mojej książce "Freiheit" ("Wolność"). Przez cały rok nikt nie miał z tym żadnego problemu (...). A potem wybuchła wielka burza, bo prawie nikt już nie czyta oryginału - powiedziała była kanclerz.
Pytana o to, czy miała na celu obarczanie winą za wybuch wojny Polski lub państw bałtyckich, odparła: - Nie. Wszyscy zawiedliśmy. Ja, wszyscy inni. Wszystkim nam nie udało się zapobiec tej wojnie, także w naszych rozmowach z Amerykanami - podkreśliła.
Co mówiła Merkel wcześniej
W październikowym wywiadzie dla węgierskiego Partizan Merkel powiedziała, że w czerwcu 2021 roku odniosła wrażenie, iż Putin "nie traktuje już poważnie porozumień mińskich" (z lat 2014-15 - red.), mających doprowadzić do rozwiązania konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy. Dodała, że z tego powodu wraz z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem "chciała nowego formatu", by "bezpośrednio jako Unia Europejska rozmawiać z Putinem".
- Niektórzy nie poparli tego pomysłu. Były przeciwko temu przede wszystkim państwa bałtyckie, a także Polska, ponieważ obawiały się one, że nie będziemy mieli wspólnej polityki wobec Rosji. Moim zdaniem powinniśmy właśnie nad taką wspólną polityką pracować. W każdym razie nie doszło do tego. Potem odeszłam ze stanowiska, a następnie rozpoczęła się agresja Putina - wspominała Merkel. Dodała, że teraz nie dowiemy się, "co by było", gdyby jej propozycja weszła w życie.
W wywiadzie z czwartku Merkel rozwinęła tę wypowiedź, dodając że kilka dni przed tym, jak przedstawiła swoją propozycję na posiedzeniu Rady Europejskiej, prezydent USA Joe Biden spotkał się z Władimirem Putinem. - Po prostu nie uważałam za dobre, że my, Europejczycy, sami również nie szukaliśmy rozmowy z Putinem i pozostawialiśmy to całkowicie amerykańskiej administracji - oceniła. Zaznaczyła, że w jej wypowiedzi nie było żadnego "przypisywania winy" za odpowiedzialność za wojnę Polsce czy krajom bałtyckim.
Autorka/Autor: pb//az
Źródło: Politico, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MICHAEL KAPPELER/DPA/PAP