Anarchia, mafia i przeludnienie. Historia prawdziwego Gotham City


21 lat temu zrównane z ziemią zostało anarchistyczne „miasto”, które przez ponad 100 lat funkcjonowało poza kontrolą jakiegokolwiek państwa. Kowloon Walled City na terenie Hongkongu był enklawą bezprawia dla przestępców i nielegalnych imigrantów. Złą sławę zdobyło w całej Azji.

Historia osiedla zaczęła się w 1847 roku, gdy po przegranych wojnach z Brytyjczykami Chiny zmuszone zostały oddać im pod kontrolę wyspę Hongkong. Żeby zachować kontrolę nad brytyjską aktywnością w regionie, cesarz zdecydował o wybudowaniu w bezpośrednim sąsiedztwie garnizonu wojskowego, obsadzonego przez kilkuset żołnierzy.

Jednak Chiny coraz bardziej słabły, a Brytyjczycy rośli w siłę, by w końcu w 1899 roku uderzyć i zniszczyć chiński garnizon. Nie przejęli go jednak i wycofali się, a istniejące zabudowania zostały ponownie zasiedlone przez Chińczyków, napływających już bez żadnej kontroli.

Osiedle pozostałe po garnizonie formalnie pozostawało pod władzą Pekinu, nieformalnie – leżało w powiększonych granicach brytyjskiego Hongkongu. W praktyce stało się niczyje.

„Miasto ciemności” wyłania się z chaosu

Tak się zaczęła historia "miasta ciemności”. Było gęsto, spontanicznie zaludnione, a zarazem bez dużego znaczenia i trudne do zintegrowania. Brytyjczycy postanowili zostawić je własnym losom.

Gdy w 1949 roku w Chinach władzę przejęli komuniści, granicę z Hongkongiem zaczęli masowo przekraczać ci, którzy nie zgadzali się z nową władzą, w sumie kilkaset tysięcy ludzi. Ich pierwszym przystankiem po drugiej stronie granicy niemal zawsze było właśnie ta "niczyja" enklawa, gdzie nie pytano o powody emigracji czy dokumenty.

Pozbawione władzy i służb mundurowych, "miasto” stało się siedliskiem przestępców, handlarzy narkotyków i prostytutek. Kontrolę nad nim w praktyce przejęły rywalizujące ze sobą potężne gangi, zwane Triadami – chińskie odpowiedniki yakuzy. Rozkwitły domy publiczne, kasyna i palarnie opium, a hongkońscy policjanci zapuszczali się tam sporadycznie i jedynie w dużych grupach, jeśli przydarzyły się poważniejsze przestępstwa.

Życie na granicy

Jednocześnie jednak, mimo wszechobecnej przestępczości i obezwładniającego zagęszczenia mieszkańców, tamtejsza ludność starała się prowadzić normalne życie. Wśród stojących na ulicach prostytutek bawiły się dzieci, a schodami, pod którymi leżeli narkomani, codziennie do pracy normalnie szli ludzie.

"Miasto ciemności” znane stało się z licznych zakładów lekarskich i dentystycznych, gdzie nielicencjonowani doktorzy wykonywali wszelkie zabiegi taniej, ale za to bez żadnej odpowiedzialności. Był to przykład na to, jak bliskość rozwijającego się po sąsiedzku Hongkongu wyzwalała pomysłowość osób zmuszonych do życia w enklawie. Wraz z niepowstrzymanym napływem nowych ludzi na ograniczony obszar miejsce to stało się najgęściej zaludnionym na świecie.

Zabudowa miasta była coraz wyższa i węższa, a na ulice i do mieszkań docierało coraz mniej słońca. W ciemnych labiryntach budynków nie tylko mieszkało kilkadziesiąt tysięcy ludzi, ale też mieściły się niezliczone zakłady produkcyjne i usługowe. Wiele pomieszczeń w ogóle nie miało okien, a jedyną przestrzeganą zasadą była dbałość o sprawne instalacje elektryczne. Troskę tę wymusiło doświadczenie tragicznego pożaru, który spustoszył Kowloon Walled City w latach 50.

Woda i prąd półlegalnie pobierane były z Hongkongu, mieszkańcy radzili sobie również sami, m.in. kopiąc liczne studnie.

Wojny wydana triadom

Niekontrolowane, przeludnione zagłębie zorganizowanej przestępczości i narkomanii nie mogło jednak istnieć w nieskończoność, zwłaszcza w granicach jednego z najszybciej rozwijających się gospodarczo miast świata. Dla wciąż rządzonego przez Brytyjczyków Hongkongu, wyrastającego na handlową potęgę pełną drapaczy chmur i wielkich pieniędzy, "miasto ciemności” stawało się coraz większym problemem. Bezprawie i ubóstwo zaczynało niebezpiecznie wpływać na bogacącą się resztę miasta.

W połowie lat 70. zapadła decyzja o siłowym rozwiązaniu problemu. Rozpoczęły się regularne naloty policji na osiedle. W krótkim czasie aresztowano kilka tysięcy osób i przechwycono tony narkotyków. Powtarzane akcje doprowadziły do osłabienia gangów, a po dziesięciu latach zmagań władze Hongkongu ogłosiły sukces: zapanowały nad przestępczością w Kowloon Walled City.

Buldożery w roli Batmana

To jednak nie rozwiązało problemów przeludnionego i niestabilnego osiedla po stu latach funkcjonowania poza czyjąkolwiek kontrolą. Zdecydowano się na przesiedlenie wszystkich mieszkańców i zrównanie zabudowań z ziemią, by w ten sposób uniemożliwić odrodzenie się przestępczości.

"Miasto ciemności” ostatecznie przestało istnieć w kwietniu 1994 roku, zniszczone i wchłonięte przez resztę Hongkongu. Na jego miejscu powstał piękny park. Anarchiczna przeszłość Kowloon stała się inspiracją dla artystów. To stąd czerpano natchnienie m.in. przy tworzeniu slumsów Gotham City w jednym z filmów o Batmanie. Posępna sceneria enklawy została również wykorzystana w książkach Roberta Ludluma i w grach komputerowych.

"Miasto ciemności” do dziś fascynuje architektów jako unikalny przykład wielkomiejskiej dżungli, która powstała bez planu, spontanicznie i bez kontroli. Wielkie, ludzkie mrowisko stało się symbolem zaradności, zdolności przetrwania i – względnie pokojowego - współżycia tysięcy stłoczonych ludzi.

Autor: Maciej Michałek//rzw