"Efekty rozmów, jakie odbył w Moskwie szef dyplomacji USA Rex Tillerson, dowodzą, że relacje USA z Rosją szybko się nie poprawią" - ocenia dziennik "Washington Post". Z kolei "New York Times" wyraża opinię, że "oba kraje różnią się w zbyt wielu sprawach".
W środę Rex Tillerson spotkał się zarówno ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem jak i prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Efekty ich rozmów oceniła amerykańska prasa. "Rozdźwięk między Stanami Zjednoczonymi a Rosją został obnażony, kiedy sekretarz stanu Rex Tillerson odbył swoją pierwszą bezpośrednią (jako urzędnik Białego Domu) rozmowę z rosyjskim przywódcą" - skomentował "Washington Post".
"Niski poziom zaufania"
Sam Tillerson podczas konferencji po rozmowach z Ławrowem mówił o "niskim poziomie zaufania między naszymi państwami" - przypomniał ten dziennik. I stwierdził, że "Rosjanie wykorzystali wizytę szefa amerykańskiej dyplomacji do zademonstrowania twardego stanowiska Moskwy w sprawie Syrii i jej prezydenta Baszara el-Asada". "Rosjanie zapowiedzieli, że nie zgodzą się na odsunięcie go od władzy" - podał "Washington Post".
Tytuł zwrócił uwagę, że jeszcze dwa tygodnie temu Rosja była głównym rozgrywającym w Syrii zarówno pod względem wojskowym jak i dyplomatycznym. Jednak atak chemiczny, jakiego dopuściły się syryjskie wojska zmienił sytuację - doprowadził do amerykańskiego zaangażowania w konflikt.
"Wszystkie działania Putina obliczone były na zminimalizowanie efektów wizyty Tillersona. On (prezydent Rosji) i jego ludzie odrzucali amerykańskie dowody wskazujące, że to wojska Asada odpowiadają za atak, aby następnie zdetonować własną bombę: anonimowe oddziały chcą przeprowadzić dalsze ataki chemiczne, o które następnie oskarżone zostaną wojska Asada" - relacjonował na łamach "Washington Post".
Dziennik zwrócił uwagę, że Tillerson z Rosjanami znalazł płaszczyznę porozumienia zaledwie w kilku sprawach: konieczności rozbrojenia nuklearnego Półwyspu Koreańskiego, pokonania tzw. Państwa Islamskiego, czy ustabilizowania sytuacji w Syrii. Jednak w takich kwestiach jak atak chemiczny w Syrii, interwencja na Ukrainie, czy ingerencja Moskwy w amerykańskie wybory Kreml i Biały Dom zdecydowanie się różnią.
"Odmienne opinie na temat faktów"
W podobnym tonie wizytę Tillersona opisał dziennik "New York Times". Zwrócił uwagę, że zanim jeszcze doszło do rozmów sekretarza stanu z prezydentem Putinem wiadomo było, że rozmówcy "będą mieć nie tylko różne poglądy, ale też odmienne opinie na temat faktów".
Nowojorski dziennik podkreślił, że Rosjanie wykorzystali wizytę Tillersona do przypomnienia USA ich zaangażowania w obalanie władz na przykład w Serbii, Iraku lub Libii.
"To spowodowało, że osiągnięcie czegokolwiek było bardzo trudne" - dodał "New York Times", podkreślając: "widać, że oba państwa wracają do retoryki z czasów zimnej wojny".
"Washington Post" dodał, że w środę "cios" zadał sam prezydent USA Donald Trump, który niedługo po zakończeniu konferencji Tillersona i Ławrowa powiedział, że Ameryka nie jest w dobrych stosunkach z Rosją, a nawet sięgnęły one "historycznego dna".
Autor: tas\mtom / Źródło: PAP