Amerykanie zamienią Prozak na "kabelki"


Amerykanie, znani z tego, że chętnie sięgają po Prozac, będą mogli odstawić tabletki. Rząd dopuścił bowiem do sprzedaży nowe urządzenie - NeuroStar, które bezinwazyjną metodą stymuluje wybrane obszary mózgu, pomagając w walce m.in. z depresją.

- To nowa dziedzina medycyny - mówił rozentuzjazmowany doktor Mark George ze stanowego Uniwersytetu Medycznego w Południowej Karolinie. Jego zdaniem, to duży krok do przodu w stosowaniu metod bezinwazyjnej stymulacji mózgu.

Działa jak dzięcioł

 
Jak działa NeuroStar? TVN24.pl

Magnetyczny stymulator (Transcranial Magnetic Stimulation, TMS), działaniem przypominający dzięcioła, nie będzie jednak dostępny dla każdego. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zastrzegła, że terapii tej poddawane będą wyłącznie osoby, którym nie pomagają antydepresanty. Ich nie jest jednak wcale tak niewielu. W samych tylko Stanach Zjednoczonych, co najmniej jednej na pięć osób nie pomagają tabletki. Pozostaje teraz pytanie o skuteczność nowego urządzenia.

Do 10 tys. dolarów za lepszy nastrój

Według doktora Philipa Janicaka z uniwersyteckiego Centrum Medycznego Rush w Chicago, NeuroStar ma kosztować od 6 do 10 tys., w zależności od liczby sesji, jaką dany pacjent będzie potrzebował. To oczywiście znacznie drożej niż leczenie farmakologiczne, ale jednak o tysiące dolarów taniej niż używanie metod inwazyjnych.

Jak używać NeuroStar?

Standardowa sesja trwa 40 minut, podczas których urządzenie wysyła wiązki promieni dające blisko 3 000 impulsów na minutę. Sesję należy powtarzać pięć razy w tygodniu przez półtora miesiąca. Metoda jest bezpieczna: biorący udział w projekcie pacjenci nie skarżyli się na problemy z pamięcią, co często się zdarza w przypadku stosowania terapii szokowej. Nie stwierdzono żadnych innych niepożądanych reakcji. Największym powodem narzekań był ból głowy.

Jakie korzyści?

Co więcej, prawie co czwarty (24 proc.) poddany sześciotygodniowej terapii TMS odczuł wyraźną poprawę nastroju. - Kiedyś było, jakbym żył bez światła - mówił zadowolony z efektów kuracji 60-letni Steve Newman z Waszyngtonu D.C., który przystąpił do programu na stanowym Uniwersytecie w Pensylwanii trzy lata temu.

Newman cierpiał na powtarzającej się okresy depresji od lat młodzieńczych. Brał jeden lek za drugim, ale efektu nie było. Gdy zaczął rozważać zastosowanie terapii szokowej, usłyszał właśnie o metodzie TMS.

Źródło: yahoo.com, PAP