Dwanaście osób, w tym siedmiu studentów, trzech policjantów i dwóch pracowników ochrony poniosło śmierć w rezultacie ataku uzbrojonych napastników na Uniwersytet Amerykański w Kabulu - poinformowała w czwartek afgańska policja. 44 osoby zostały ranne, w tym 35 studentów.
Po ataku uniwersytet został otoczony i na jego teren weszły elitarne jednostki afgańskich sił bezpieczeństwa. Według świadków od tego momentu ucichły strzały i eksplozje. Przed świtem w czwartek akcja zakończyła się. - Co najmniej dwóch napastników zostało zabitych. Obecnie trwa przeszukiwanie terenu przez zespół techników kryminalistycznych - powiedział przedstawiciel policji.
USA zaniepokojone
W czwartek afgańska policja poinformowała, że w wyniku ataku zginęło 12 osób, w tym siedmiu studentów, trzech policjantów i dwóch pracowników ochrony.
Ok. 500 studentów zdołało uciec. Przedstawiciel lokalnego szpitala powiedział, że wiele osób próbowało uciec, skacząc z wysokości nawet drugiego piętra, łamiąc sobie przy tym nogi lub odnosząc obrażenia głowy.
Głębokie zaniepokojenie atakiem na Amerykański Uniwersytet w Kabulu wyraziły Stany Zjednoczone. Jak poinformował rzecznik Białego Domu Josh Earnest, Waszyngton uważnie śledzi wydarzenia w stolicy Afganistanu.
Earnest przyznał, że w akcję sił specjalnych przeciwko napastnikom zaangażowane zostały siły dowodzonej przez USA koalicji w Afganistanie. Jak podkreślił, rola tych sił została jednak ograniczona do działań pomocniczych i doradczych.
Atak w Kabulu potępił także amerykański Departament Stanu, nazywając go "atakiem na przyszłość Afganistanu". Ambasada USA w Kabulu ma w tej chwili ustalać miejsce pobytu wszystkich swoich pracowników oraz innych obywateli amerykańskich, którzy przebywają w afgańskiej stolicy.
Setki osób uwięzione na kampusie
Na udostępnianych w internecie zdjęciach widać było dym unoszący się nad uczelnią. Według świadków napastnicy mieli wysadzić w powietrze fragment ogrodzenia i w ten sposób dostać się na jej teren.
Ahmad Shaheer, jeden ze studiujących na uniwersytecie w Kabulu, telefonicznie informował agencję Reutera, że jest uwięziony na jego terenie. - Utknęliśmy wewnątrz naszej sali lekcyjnej, słychać serie z broni maszynowej - powiedział.
Równie dramatyczny wpis zamieścił na Twitterze znany fotoreporter Massoud Hossaini, który w chwili ataku także przebywał na kampusie. "Pomocy, jesteśmy uwięzieni na terenie AUAF (akronim nazwy uczelni). Strzelanina i wybuchy. To może być mój ostatni wpis" - napisał. Fotoreporterowi ostatecznie udało się uciec z zaatakowanego uniwersytetu z grupą kilku studentów i jest już bezpieczny.
#BREAKING: Explosions & gunfire reported at the American University of Afghanistan in Kabul pic.twitter.com/9Y82LhbeNK
— Amichai Stein (@AmichaiStein1) 24 sierpnia 2016
Kolejny atak
To nie jest pierwszy przypadek, gdy kabulski uniwersytet stał się celem terrorystów. Na początku sierpnia dwóch wykładowców tej uczelni, Amerykanin i Australijczyk, zostało porwanych. Uniwersytet Amerykański w Kabulu został otwarty w 2006 roku, studiuje na nim ponad 1700 osób.
Szef rządu Afganistanu Abdullah Abdullah napisał w środę wieczorem na Twitterze, że ataki na szkoły i uniwersytety są zbrodniami wojennymi.
Autor: mm,js/kk,rzw / Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP