Ośmiolatek przyznał się funkcjonariuszom Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RMCP), że pobił na śmierć psa przy pomocy widelca do barbecue - donosi we wtorek kanadyjski "National Post". Policja nie może o nic oskarżyć chłopca, bo ten nie skończył jeszcze 12 lat, ale bulwersującą sprawę przekazano opiece społecznej. Mieszkańcy Nowej Funlandii są zszokowani.
- To bardzo alarmujące - powiedziała Bonnie Harris, szefowa towarzystwa opieki nad zwierzętami w Gander w Nowej Funlandii. Zaznaczyła, że nigdy wcześniej nie słyszała o takim zachowaniu dziecka względem zwierzęcia.
Martwy pies w ogrodzie
Wydarzenia, o których pisze "National Post", miały miejsce na początku miesiąca. 3 czerwca Norman Hodder i jego żona Emma wrócili do domu w Stoneville (Nowa Funlandia) ze swoim szpicem miniaturowym. Postanowili przypiąć jego smycz do sznurka na bieliznę, by mógł sobie pobiegać po ogrodzie. Gdy Norman wrócił do domu z nocnej zmiany, znalazł swojego pupila martwego.
Małżeństwo postanowiło pogrzebać psa pomimo tego, że pod jego ciałem leżał zakrwawiony widelec do barbecue. Później jeden z sąsiadów powiedział, że widział mieszkającego w pobliżu chłopca, jak w nocy przeskakiwał przez ogrodzenie do ogrodu Hodderów.
Ekshumacja i przyznanie się do winy
Wtedy dokonano ekshumacji i wyszło na jaw, że przyczyną śmierci były obrażenia głowy. Chłopiec przyznał się do winy.
Okazało się, że już wcześniej były z nim kłopoty. - Wygląda na to, że wiele osób w okolicy miało z nim problemy: rzucał kamieniami w dzieci, robił podobne rzeczy - powiedziała pani Hodder. Wraz z przyrodnim bratem został też ukarany za wniesienie noży do szkolnego autobusu.
W tej chwili chłopiec przebywa w domu matki. Ta odmówiła jakichkolwiek komentarzy.
Źródło: National Post
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu