79. Brygada wyrwała się z "dołżanskiego piekła". W Kijowie czołgi i plotki o inwazji


Bitwa u stóp kurhanu Saur-Mogiła była największym starciem w Donbasie od początku tygodnia. Ukraińcy uratowali ponad 1 tys. zahartowanych w boju żołnierzy, ale stracili długi odcinek granicy z Rosją. Wbrew oficjalnemu stanowisku Kijowa, sytuacja militarna nie wygląda najlepiej. Na dodatek plotki o inwazji Rosjan niepokoją nawet samą stolicę.

SYTUACJA MILITARNA W DONBASIE - czwartek popołudnie

SYTUACJA MILITARNA W DONBASIE - czwartek rano

SYTUACJA MILITARNA W DONBASIE - środa popołudnie

SYTUACJA MILITARNA W DONBASIE - środa rano

Po krótkim okresie "strategicznej pauzy" - zbierania sił przez obie strony, przegrupowywania i uzupełnień ludźmi i uzbrojeniem - w Donbasie znów toczą się walki na dużą skalę.

W nocy siły ukraińskie starły się z rebeliantami w rejonie miasta Krasnyj Łucz, a w rejonie Uspienki doszło do potyczki z udziałem 80. Brygady Powietrzno-Desantowej. W ostatnich godzinach rebelianci z wyrzutni Grad ostrzelali pozycje sił ATO ("antyterrorystycznej operacji") pod Ługańskiem, lotnisko w Ługańsku, pozycje koło Nowoannowki i Stukałowej Bałki.

Główne zgrupowania separatystów koncentrują się w Swierdłowsku, Sniżnem, Ługańsku, Ałczewsku, Stachanowie i Doniecku.

Mapa działań na frocie z 8 sierpniaRBNiO

Bitwa u stóp kurhanu

W czwartek, po trzech dniach ciężkich walk, okrążonej w "kotle dołżanskim" (południowo-wschodnie krańce obwodu ługańskiego) zgrupowaniu wojsk ATO udało się przebić i połączyć z głównymi siłami ukraińskimi.

Operację Ukraińcy prowadzili z dwóch stron: od strony wschodniej nacierali żołnierze z "kotła", a od zachodu, od Dmitrowki i Marinowki, uderzyło drugie zgrupowanie - otwierając korytarz do okrążonych towarzyszy broni. Nacierające z dwóch stron siły ukraińskie spotkały się w rejonie Diakowa, a najcięższe walki toczyły się w rejonie Saur-Mogiły. Ukraińcy stracili tam helikopter służby medycznej, Mi-8. Rebelianci zestrzelili go, mimo że był wyraźnie oznaczony czerwonymi krzyżami, a na pokładzie byli lekarze i ranni. Na szczęście nikt nie zginął.

Z "kotła dołżanskiego" wyrwało się ponad 1 tys. żołnierzy. Głównie z 79. Brygady Powietrzno-Desantowej – ostrzelanych, doświadczonych w boju żołnierzy jednej z elitarnych jednostek ukraińskiej armii. Wraz z nimi przez 22 dni okrążeni byli i nieustannie ostrzeliwani z Gradów (także zza rosyjskiej granicy) żołnierze 24., 51. i 72. Brygad Zmechanizowanych, 3. Pułku Specnazu i pogranicznicy.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Dzięki sukcesowi manewru pod Saur Mogiłą, udało się uniknąć powtórki z klęski pod Krasnopartizanskiem. W poniedziałek żołnierze 72. Brygady Zmechanizowanej przebijali się z tamtego rejonu - udało się tylko części, aż ponad 400 żołnierzy przeszło granicę rosyjską i złożyło broń.

Ceną jest jednak oddanie rebeliantom długiego odcinka granicy – przez co Rosjanie na jeszcze większą skalę będą mogli zaopatrywać rebelię. Plus to wzmocnienie sił ATO w rejonie Szachtarska, Sniżnego i Torezu.

Buk wraca na miejsce zbrodni?

W czwartek Ukraińcy stracili kolejny samolot. MiG-29 został zestrzelony, gdy na niskiej wysokości przelatywał nad obszarem kontrolowanym przez separatystów. Maszyna rozbiła się na polu, a pilot się katapultował. Do incydentu doszło w pobliżu miasta Żdaniwka, ok. 40 km na wschód od Doniecka i obok miejsca, w którym 17 lipca rozbił się zestrzelony malezyjski samolot pasażerski.

Według wstępnych ocen ukraińskich, samolot został zestrzelony z wyrzutni Buk. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, skoro maszyna leciała na niskiej wysokości.

Rada Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy twierdzi, że w rejonie rozbicia boeinga rebelianci okopują się i ustawiają artylerię. Według Kijowa oznacza to, że "ani Rosja, ani jej najemnicy nigdy nie byli zainteresowani w obiektywnym wyjaśnieniu przyczyn katastrofy zestrzelonego samolotu".

Walki o Donieck i Gorłówkę

Rzecznik RBNO Andrij Łysenko mówił wieczorem w czwartek, że sztab ATO przygotowuje się do wyzwolenia Doniecka i Ługańska. - To będzie bardzo ciężka praca, bo przyjdzie wyzwalać ulicę za ulicą, budynek za budynkiem - stwierdził Łysenko. Patrząc jednak na sytuację wokół Doniecka, trudno uwierzyć, żeby w najbliższym czasie doszło tutaj do szturmu na miasto.

Przeciwne, są informacje wskazujące na możliwość kontrataku rebeliantów. Dostawy czołgów do Doniecka mogą świadczyć o planach wyjścia ofensywnego z miasta i natarcia na Ukraińców. W mieście bowiem czołgi są nieużyteczne. Siły uderzające z samego Doniecka może wesprzeć grupa ze Sniżnego, gdzie wg różnych doniesień, stoi już ok. 50 czołgów.

W samym Doniecku trwa wymiana ognia artyleryjskiego. Siły ATO próbują trafiać pozycje rebeliantów położone niezbyt blisko zamieszkałych terenów, zaś rebelianci ostrzeliwują pozycje ukraińskie, ale też dzielnice mieszkalne.

Siły ATO przestały już bezskutecznych prób ataku od strony Marinki. Zresztą w tym rejonie Ukraińcy obawiają się uderzenia w stronę Mariupola, na południe. Działania ukraińskie na północ od Doniecka niemal zamarły – głównie z powodu świadomości, że za plecami jest Gorłówka. A tam skutecznie broni się grupa "Biesa". Duża liczba małych i polnych dróg z Gorłówki do pobliskich miast pozwala separatystom skrycie się przemieszczać, wciąż wychodząc spod ostrzału. W części miasta nie ma prądu, a w czwartek odłamki eksplodującej bomby zabiły 5 mieszkańców.

Pat na Ługańszczyźnie

Jeszcze więcej niepokoju w sztabie sił ukraińskich powinna wywoływać sytuacja w obwodzie ługańskim.

Pierwomajsk pozostaje niezdobyty mimo powtarzanych ataków sił ATO. Oddziały "Mongoła" skutecznie go bronią, kontratakując na położoną nieco dalej na północy Popasną. I angażują w ten sposób część Ukraińców, którzy mogliby działać na innych kierunkach. Na dodatek wciąż rośnie potencjał bojowy trzonu zgrupowania w Stachanowie i odwodów w Ałczewsku i Pieriewalsku. Tak więc nadal istnieje groźba uderzenia z tego rejonu na Debalcewo.

Ługańsk z powodzeniem broni się, zasilany stałymi dostawami broni i najemników przerzucanych tutaj autostradą M04 z rosyjskiego Doniecka – w obwodzie rostowskim, przy granicy z Ukrainą. Rebelianci nie cofają się przed atakami Ukraińców z północy i ostrzeliwują zgrupowanie wojsk ATO w Łutugino – na południowy zachód od Ługańska.

Pojawia się też coraz więcej informacji o kolejnych transportach ciężkiego uzbrojenia i najemników z Rosji zmierzających ku Ukrainie.

Nerwowo w Kijowie

Ostatnie obawy przed rosyjską inwazją skupiały się właściwie wyłącznie na Donbasie. To tutaj mieliby wkroczyć żołnierze "sił pokojowych", żeby ratować rebeliantów. Tymczasem jednak w ukraińskich mediach krążą plotki, że Rosja może zaatakować także w innych miejscach granicy - a nawet zagrozić samemu Kijowowi.

Cytowany anonimowy oficer wywiadu powiedział, że "ok. 12, 8 sierpnia 2014, na kierunku czernihowskim przez przejścia graniczne Siemienowka, Sienkowka i Kliusy planuje się wejście wojsk Federacji Rosyjskiej w liczbie 5-7 batalionów grup taktycznych. To 13-15 tys. ludzi, 50-70 czołgów, 100-120 pojazdów opancerzonych, po 50 samobieżnych dział artyleryjskich i wyrzutni Grad". Według tegoż informatora, takie informacje miano wyciągnąć z nasłuchu łączności radiowej i rozmów telefonicznych wojskowych na terytorium Rosji.

Nie ma jednak żadnego potwierdzenia tych doniesień w innych źródłach. Wymienione trzy przejścia graniczne leżą na północnym wschodzie obwodu czernihowskiego, gdzie Ukraina graniczy z obwodem homelskim Białorusi i obwodem briańskim Rosji. Stąd też jest najbliżej do Kijowa z terytorium Rosji (ok. 250 km).

Takie plotki w połączeniu z starciami na Majdanie budzą dużą nerwowość w stolicy Ukrainy. Zwłaszcza, że w czwartek na jej ulicach pojawiły się czołgi.

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: