Jest w dobrym nastroju i czuje się "lepiej niż 48 godzin temu". Uwolniony z irańskiego więzienia reporter "Washington Post" Jason Rezaian jest już w Niemczech, dokąd przybył po 545 dniach przymusowego pobytu w Teheranie.
39-letni Rezaian został zatrzymany w lipcu 2014 roku, a dopiero w listopadzie roku ubiegłego usłyszał wyrok, choć do tej pory nie wiadomo jaki. Irańczycy zarzucali mu szpiegostwo, co kierownictwo gazety nazwało absurdem.
W sobotę dziennikarz wraz z trzema innymi Amerykanami z podwójnym irańskim obywatelstwem został jednak zwolniony. Nieprzypadkowo zbiegło się to w czasie z wejściem w życie porozumienia atomowego zawartego z Iranem 14 lipca 2015 roku. Z Teheranu Rezaian odleciał do Szwajcarii, a stamtąd do Niemiec.
W wydanym po jego uwolnieniu oświadczeniu wydawca "WaPo" Frederick Ryan napisał, że to wielka ulga dla jego rodziny po "545-dniowym koszmarze". W niedzielnej rozmowie telefonicznej ze swoimi kolegami Rezaian podziękował gazecie za wysiłek włożony w jego uwolnienie. Spytany, jak się czuje, odpowiedział, że "o niebo lepiej niż 48 godzin wcześniej".
Rezaian zdradził, że czas w irańskim więzieniu zabijał czytając powieści, na co mu pozwolono mimo izolacji, która była najsroższą karą, tym bardziej, że dziennikarz skarżył się na zły stan zdrowia. Teraz ma dochodzić do siebie, gdy już niedługo wróci do USA. "Słyszałem, że będzie duża impreza", powiedział cytowany przez "WaPo" Rezaian. Niewątpliwie ma rację.
Autor: mtom / Źródło: Reuters