Egipskie władze nakazały ewakuację osobom mieszkającym wzdłuż wschodniej granicy ze Strefą Gazy, by zburzyć ich domy i stworzyć tam strefę buforową. Ma ona uniemożliwić bojownikom przemycanie broni oraz przedostawanie się do Egiptu.
Jak pisze agencja AP, jest to reakcja na piątkowy zamach w północno-wschodniej części półwyspu Synaj, w którym zginęło 31 egipskich żołnierzy. Po ataku władze ogłosiły stan wyjątkowy i godzinę policyjną na tych terenach, a także zamknęły przejście graniczne ze Strefą Gazy w Rafah. Było ono ważną "bramą", przez którą do Strefy docierały niezbędne towary, odkąd w 2007 r. Izrael rozpoczął jej blokadę.
13-kilometrowa, szeroka na 500 metrów strefa buforowa wzdłuż całej granicy będzie obejmowała wypełnione wodą rowy, które mają udaremnić budowanie podziemnych tuneli pod granicą między Strefą Gazy a terytorium egipskim. Z tuneli korzystają głównie przemytnicy. Przedstawiciele wojska osobiście rozmawiali z mieszkańcami i początkowo dali im 48 godzin na opuszczenie domów. Jednak po protestach decyzja została wstrzymana, a mieszkańcy negocjują obecnie z lokalnymi władzami, by przedłużyć ten termin.
Walczą z islamistami
Egipskie wojsko prowadzi ofensywę na północnym Synaju przeciwko islamistycznym bojownikom, którzy w ciągu ostatnich trzech lat przemienili niektóre tereny w swoje bastiony. Armia m.in. nieustannie niszczy wykopywane nielegalnie tunele. Egipskie media oskarżyły przywódców Hamasu, który sprawuje władzę w Strefie Gazy, o mieszanie się w sprawy Egiptu. Niektóre gazety sugerują, że to ugrupowanie wspiera bojowników w Egipcie od czasu obalenia w lipcu 2013 roku islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego, pierwszego szefa państwa wyłonionego w wolnych wyborach.
Przedstawiciele Hamasu zaprzeczają takim informacjom i krytykują Egipt za wprowadzanie bardziej rygorystycznych zasad przekraczania granicy od odsunięcia Mursiego od władzy.
Chaos na Synaju
Po obaleniu prezydenta-islamisty na Synaju nasiliły się ataki na egipskie siły bezpieczeństwa. Władze w Kairze oskarżają o nie zwolenników Mursiego. Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się były szef państwa i które zostało uznane za organizację terrorystyczną, twierdzi, że nie ma nic wspólnego z zamachami. Do wielu z nich przyznała się dżihadystyczna organizacja Ansar Bajt el-Makdis, która ostatnio zadeklarowała poparcie dla skrajnie radykalnego Państwa Islamskiego (IS). Nikt nie przyznał się do odpowiedzialności za piątkowy atak. Od obalenia Mursiego w Egipcie zginęło ponad 1,4 tys. jego zwolenników, ok. 15 tys. zatrzymano pod zarzutem terroryzmu, kilkaset osób skazano na karę śmierci.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: USAF