25 milionów ton zniszczonych aut, części domów, łodzi, mebli, a nawet szczątków ludzkich ciał porwanych przez ocean podczas ubiegłorocznego tsunami w Japonii sunie w kierunku Kalifornii - donoszą amerykańskie media.
Dwa modele skonstruowane przez National Oceanic and Atmospheric Agency (NOAA) i University of Hawaii pokazują, w jaki sposób, powoli, przesuwają się się śmieci. Zmierzają w kierunku Hawajów, a ostatecznie w kierunku Kalifornii.
Pierwsze szczątki dotarły do amerykańskiego Zachodniego Wybrzeża w połowie grudnia. Jednak to dopiero początek - apogeum należy spodziewać się w 2014 roku - wynika z symulacji.
Naukowcy zaznaczają jednak, że niezwykle trudno jest stwierdzić, jak duże fragmenty mogą dopłynąć do USA ani nawet, gdzie znajdzie się ich największe zagęszczenie.
Najprawdopodobniej nie radioaktywne
- Po tsunami śmieci były blisko ze sobą zlepione - opowiadał Fox News Jim Churnside, fizyk pracujący w NOAA zajmujący się odpadkami morskimi. - Po burzach i wraz z upływem czasu masa zaczęła się rozpadać - dodał.
Na razie śmieci przesuwają się z prędkością 7 mil na godzinę, ale zdaniem oceanografa Curtisa Ebbesmeyera mogą poruszać się z prędkością aż 20 mil na godzinę (odpowiednio 11 i 32 km/h).
Dobra wiadomość? Według fachowców śmieci nie są najprawdopodobniej radioaktywne.
Kataklizm w Japonii
11 marca ubiegłego roku Japonię nawiedziło najsilniejsze trzęsienie ziemi w historii. Wstrząsy o sile 9 w skali Richtera wywołały gigantyczną falę tsunami, a w elektrowni atomowej Fukushima I spowodowały najpoważniejszy wypadek nuklearny od czasów katastrofy w Czarnobylu.
Kataklizm pochłonął życie ponad 15 tys. osób, a ponad 3,3 tys. uznano za zaginione.
Źródło: FOX News
Źródło zdjęcia głównego: Symulacja ruchu odpadków porwanych przez tsunami (iprc.soest.hawaii.edu, fot. iprc.soest.hawaii.edu/wikipedia.org)