2 tys. strażaków i wielkie jęzory ognia


15 godzin w ognistym piekle - dokładnie tyle zajęło ponad 2 tys. strażaków gaszenie pożaru ropociągu w chińskim porcie Dalian na północnym wschodzie kraju. Cudem nikt nie ucierpiał.

Do wybuchu rurociągu należącego do największej chińskiej firmy paliwowej China National Petroleum Corp (CNPC) doszło w piątek wieczorem. Jak podkreślają miejscowe władze, do wypadku doszło na obszarze oddalonym od budynków mieszkalnych.

Pożar udało się opanować w sobotę rano po 15 godzinach gaszenia. Na zdjęciach pokazywanych przez chińską telewizję CCTV widać, że cały obszar jest spowity chmurą gęstego, czarnego dymu. W centrum miasta czuć silny zapach spalenizny, ale władze zapewniają, że gazy powstałe w wyniku pożaru nie były toksyczne.

Do wypadku doszło, kiedy tankowiec przewożący 300 tys. ton ropy wyładowywał swój ładunek. Statek opuścił port bez problemów.

Wicepremier na miejscu

Jak podały chińskie media, na polecenie przewodniczącego Hu Jintao i premiera Wen Jiabao na miejsce wypadku został wysłany jeden z wicepremierów, by nadzorować działania prowadzone na miejscu.

Źródło: PAP