Na 10 lat więzienia będzie można skazać autorów fałszywych alarmów bombowych w samolotach i na lotniskach, a aż na dożywocie za porwanie samolotu - głosi propozycja zaostrzenia australijskiego prawa. Obecnie maksymalna kara za fałszywy alarm wynosi dwa lata więzienia.
Projekt nowelizacji ustawy zakłada również, że osobom, które uszkodzą pas startowy lub urządzenia ruchu lotniczego będzie grozić 14 lat pozbawienia wolności, a wykazanie się agresją w stosunku do załogi lub narażanie samolotu na niebezpieczeństwa będzie karane nawet 20 latami więzienia. Natomiast osobom, które porwą lub zniszczą samolot nadal będzie grozić dożywocie.
Panika przyczyną zmian
Powodem zaostrzenia prawa jest panika, którą powodują żarty związane z atakami bombowym oraz straty finansowe ponoszone przez linie lotnicze - wyjaśnił australijski minister spraw wewnętrznych Brendan O'Connor.
- Te przestępstwa są niezwykle niebezpieczne oraz generują niepotrzebne koszty - poinformował O'Connor. - Groźby oraz fałszywe alarmy narażają bezpieczeństwo publiczne: na przykład wtedy, gdy samolot musi w krótkim czasie zmienić kierunek lotu lub gdy pasażerowie nagle muszą być ewakuowani - dodał.
Propozycje zaostrzenia kar zostaną przedłożone w parlamencie w ciągu dwóch tygodni. W lutym tego roku rząd australijski wprowadził na lotniska "skanery ciała", w reakcji na próbę zamachu bombowego w grudniu 2009 roku na pokładzie samolotu lecącego z Amsterdamu do Detroit.
A w Polsce?
W Polsce w przypadku fałszywych alarmów bombowych możliwe jest sądzenie na podstawie Kodeksu wykroczeń, bądź Kodeksu karnego (art. 165 KK). W tym drugim przypadku, jeśli czyn stanowił zagrożenie dla życie lub zdrowia lub dla mienia o wielkich rozmiarach, "żartowniś" może być skazany na karę od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Dodatkowo, jeśli podczas fałszywego alarmu ktoś by zginął lub doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, kara byłaby jeszcze wyższa, od 2 do 12 lat więzienia.
Źródło: PAP, sejm.gov
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org