Drzwi były zepsute, pasażerowie nie mogli wysiąść z pociągu. Intercity rozpatruje skargę

Z powodu awarii drzwi pięcioro pasażerów pociągu PKP Intercity nie wysiadło na stacji w Stalowej Woli. Udało im się to dopiero kilkadziesiąt kilometrów dalej, w Tarnobrzegu.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Pasażerowie podróżowali pociągiem Zamoyski relacji Kołobrzeg – Rzeszów w piątek. Jak podaje lokalny portal Rzeszów News, pan Tomasz, jego żona i dwie córki wsiedli po godzinie 18 na stacji w Lublinie. Do Stalowej Woli, gdzie mieszkają, dotarli o 20.

– W wagonie nr 13 nie było automatycznie otwieranych drzwi. Klamka na końcu wagonu obracała się dookoła, a pociąg stał bardzo krótko na stacji i zmuszeni byliśmy jechać dalej – relacjonuje pan mężczyzna. Rodzina – a razem z nią jeszcze jeden pasażer – próbowała przebiec do drzwi na drugim końcu wagonu, jednak postój był zbyt krótki i pociąg ruszył, zanim tam dotarli.

Ostatecznie wysiedli o 20.22 na następnej stacji, w Tarnobrzegu.

"Konduktor na nas nakrzyczał"

Pasażerowie mają też zastrzeżenia do zachowania konduktora pociągu, którego poinformowali o swojej sytuacji. Pracownik Intercity miał ich przekonywać, że to ich wina, bo nie przeczytali kartki z informacją o awarii, wiszącej na drzwiach. Pan Tomasz z kolei utrzymuje, że żadnej kartki nie było.

– Tam (na stacji w Tarnobrzegu – red.) konduktor na peronie jeszcze na nas nakrzyczał, stwierdził, że to nie jego wina, był bardzo niekulturalny – mówi cytowany przez Rzeszów News pan Tomasz.

Rodzina wróciła do domu taksówką, za którą zapłaciła 150 zł.

Rozpatrują skargę

Sytuację potwierdza rzecznik PKP Intercity, Cezary Nowak. – To była usterka techniczna mechanizmu otwierania drzwi. W związku z tym zgłoszeniem, które trafiło do drużyny konduktorskiej wagon został wyłączony na stacji w Rzeszowie i poddany naprawie – przekazał w rozmowie z tvn24.pl Nowak.

Czytaj też: Dwa wagony pociągu wypadły z szyn

Potwierdził też, że obecnie rozpatrywana jest skarga, którą pasażerowie złożyli w PKP Intercity. Pan Tomasz z rodziną domagają się zwrotu pieniędzy za bilety oraz 150 zł, które wydali na taksówkę.

"Jeżeli nie otrzymam zwrotu za bilet PKP Intercity, taxi i przeprosin za zachowanie konduktora, skieruję sprawę do sądu" – brzmi treść skargi, cytowanej przez lokalny portal.

- Ta skarga jest rozpatrywana, zapoznajemy się z nią, oczywiście będziemy się starali odpowiedzieć na nią na korzyść pasażerów, w odniesieniu do przedstawionych roszczeń i okoliczności tego zdarzenia – zapowiada rzecznik. Jak dodaje, wątek zachowania konduktora również jest sprawdzany.

Czytaj także: