Na karę dożywotniego więzienia i 10 lat pozbawienia praw publicznych skazał sąd 39-letniego Artura R. za zabójstwo psycholożki w Zakładzie Karnym w Rzeszowie (woj. podkarpackie). Wyrok nie jest prawomocny.
Wyrok zapadł we wtorek (2 kwietnia) przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie. Decyzją sądu Artur R. może się starać o warunkowe zwolnienie po odbyciu kary 35 lat więzienia (prokurator wnioskował o 50 lat) i zapłacić zadośćuczynienie mężowi ofiary w wysokości miliona złotych. Wniosek prokuratora mówił o 150 tysiącach złotych.
Oskarżyciel chciał dożywocia, obrońca uniewinnienia
Prokurator Tomasz Kozak w mowie końcowej domagał się dożywocia dla Artura R. Wskazywał, że choć R. nie przyznał się do zabójstwa to jego wyjaśnienia w dużej części są zgodne z ustaleniami śledztwa. Podnosił, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy potwierdził zarzuty postawione R. w akcie oskarżenia. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, męża ofiary, mecenas Andrzej Sierżęga wnosił o to samo co prokurator.
Obrońca Artura R. mecenas Tomasz Gajda w mowie końcowej przyznał, że "stała się straszna rzecz, straszna tragedia", "do której nie powinno nigdy dojść w tym miejscu". I że jest to wypadkowa różnych innych wcześniejszych. Wskazywał, że nie zostały zachowane elementarne procedury bezpieczeństwa, a zmiany, jakie wprowadzono, nastąpiły później, o czym mówili świadkowie. Świadczy to o tym, że "system zabezpieczenia, fundamentalnych zasad bezpieczeństwa nie był wydolny". Mówił także, że Artur R. miał trudne dzieciństwo i nie miał możliwości wyuczenia się wzorców społecznych, a w areszcie doświadczał przemocy. Obrońca wniósł o uniewinnienie jego klienta.
Z kolei oskarżony podtrzymywał, że jest niewinny, że nikogo nie chciał zabić. Winą obarczał wychowawcę i oddziałowego w zakładzie karnym, którzy, mimo jego próśb o pomoc, gdy był bity przez innych więźniów, nie reagowali. Ze łzami w oczach, łamiącym się głosem przeprosił rodzinę zabitej psycholożki.
Sąd uznał, że to nie była zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem
Sąd wyeliminował z zarzucanych Arturowi R. czynów, że zabójstwa psycholożki dokonał ze szczególnym okrucieństwem. Sędzia przewodniczący składu orzekającego Andrzej Borek powiedział, że pozbawienie kogoś życia, czyli wartości najwyższej, jest samo w sobie okrutne i bardzo negatywnie odbierane społecznie. Wyjaśnił, że w tym wypadku nie zaszły okoliczności mówiące o szczególnym okrucieństwie, jak np. znęcanie się nad ofiarą, które powodowałyby dodatkowe, niepotrzebne cierpienie mające ostatecznie doprowadzić do śmierci ofiary. Jak mówił sędzia, Artur R. działał szybko i w sposób nagły, jego zachowanie było brutalne i drastyczne, ale krótkotrwałe, niepowodujące dodatkowych cierpień.
W ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Andrzej Borek wskazywał, że z konsultacji psychologicznych, ze spotkań z wychowawcami w zakładzie karnym i z opinii psychiatrycznych wynika, że oskarżony, odkąd znalazł się w zakładzie karnym, sprawiał kłopoty. Miał różne żądania, był niezadowolony ze sposobu, w jaki go traktowano i skarżył się, że jego prośby nie są spełniane.
"O telewizor, o grzałkę" - mówił sędzia. Dodał, że materiał dowodowy wskazuje, że to oskarżony powodował napięcia między więźniami, chciał rządzić współosadzonymi i używał ich przedmiotów.
"Odkąd pojawił się w zakładzie karnym (...), narastały jego złość, frustracja, które wynikały (...) z opinii biegłych i z tego powodu, że w ogóle znalazł się w zakładzie karnym. Po drugie ze świadomości, że grozi mu kara za wcześniejsze czyny (gwałty - przyp. red.). I po trzecie, że nie jest traktowany tak, jak uważa, że na to zasługuje" - mówił sędzia Borek.
Dodał, że te trzy czynniki się kumulowały przez dłuższy czas aż nastąpił "wybuch" i zaatakował funkcjonariuszkę.
Kara wymierzona Arturowi R. jest w zasadniczej części taka, o jaką wnosił w mowie końcowej prokurator. Wyrok nie jest prawomocny.
W tym samym procesie skazany za gwałt
Artur R. w tym samym procesie odpowiadał też za gwałt i naruszenie intymności seksualnej Agaty S. - kobiety poznanej za pośrednictwem serwisu z ogłoszeniami towarzyskimi i anonsami erotycznymi. Sprawę tę dołączono do aktu oskarżenia w sprawie psycholożki. Decyzją sądu Artur R. ma zakaz zbliżania się do Agaty S. przez 12 lat. Ma też zapłacić jej 100 tysięcy złotych nawiązki.
Zadał kilka ciosów nożyczkami, kobieta nie przeżyła
Artur R. zaatakował kobietę 22 lutego 2022 roku w trakcie konsultacji psychologicznej, w pokoju, w którym odbywały się standardowe rozmowy z osadzonymi. W gabinecie ofiara przebywała z oskarżonym sam na sam. Artur R. najpierw uderzył ją pięściami w twarz, a później nożyczkami zabranymi z biurka zadał jej osiem ciosów w szyję i twarz.
Kobieta nie przeżyła ataku.
Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła Artura R. o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Mężczyzna miał także postawiony zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego i bezprawnego pozbawienia wolności połączonego ze szczególnym udręczeniem.
Biegli: jest poczytalny i niebezpieczny dla otoczenia
Artur R. został przebadany przez biegłych, którzy uznali, że w chwili popełniania czynu był poczytalny i że może uczestniczyć w czynnościach postępowania przygotowawczego i stawać przed sądem oraz że może odbywać karę pozbawienia wolności w warunkach zakładu karnego.
Biegli wskazali jednocześnie, że R. jest bardzo niebezpieczny dla otoczenia i jego przebywanie na wolności grozi poważnym zagrożeniem dla ludzi. Uznali też, że zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że popełni on ponownie przestępstwo.
Natomiast biegły z zakresu seksuologii stwierdził u mężczyzny dewiacje seksualne w postaci jednej z odmian sadyzmu, która polega na osiąganiu rozkoszy przez gwałt na partnerach seksualnych.
Czytaj też: Psycholożka zabita w zakładzie karnym. "Najbardziej bulwersujący" protokół Służby Więziennej
Skazany za gwałty na 20 lat więzienia
Artur R. już odpowiadał przed sądem za gwałty. Pod koniec lipca 2023 roku został skazany na 20 lat więzienia za zgwałcenie trzech kobiet i usiłowanie gwałtu jednej. Umawiał się z kobietami w celach towarzyskich, a potem je bił, podduszał, groził śmiercią, okradał z pieniędzy i bielizny, którą traktował jak trofeum.
Jedną z kobiet zaczepił na ulicy i pytając o drogę, zwabił do swojego samochodu. Uniemożliwiając jej opuszczenie auta, wywiózł ją do jednej z podrzeszowskich miejscowości i tam zgwałcił, a później odwiózł do Rzeszowa.
Właśnie w związku ze sprawą tych gwałtów przebywał w areszcie, gdy zaatakował więzienną psycholożkę.
Psycholog, która zginęła, miała 39 lat. Służbę w Zakładzie Karnym w Rzeszowie pełniła od października 2010 r. Zajmowała stanowisko starszego psychologa. W 2017 roku ukończyła szkolenie zawodowe na pierwszy stopień oficerski Służby Więziennej. Pełniła służbę w oddziale dla tymczasowo aresztowanych.
Pozostawiła męża i dwójkę dzieci.
Komisja "nie stwierdziła uchybień"
Okoliczności tragicznego zdarzenia, do którego doszło w ZK w Rzeszowie, wyjaśniała specjalna komisja powołana przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Sprawdzała m. in., czy funkcjonariusze rzeszowskiego zakładu karnego nie popełnili błędów, które skutkowały wydarzeniami z 22 lutego 2022 roku.
Z informacji przekazanych przez Biuro Komunikacji i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że "czynności (komisji - red.) nie stwierdziły uchybień w działaniach funkcjonariuszy, które skutkowałyby wyciągnięciem konsekwencji".
Jednocześnie wynikiem prac zespołu było wypracowanie rekomendacji dotyczących zwiększenia bezpieczeństwa funkcjonariuszy, które już zostały - lub zostaną - wprowadzone w zakładach karnych i aresztach śledczych w całej Polsce.
Odrębne śledztwo umorzone
Odrębne śledztwo w sprawie zdarzeń, które miały miejsce w ZK w Rzeszowie, prowadziła Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Śledczy sprawdzali między innymi, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków służbowych przez zatrudnionych tam funkcjonariuszy.
Jak mówiła nam prokurator Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie, te wątki śledztwa dotyczyły znęcania się psychicznego i fizycznego przez funkcjonariuszy ZK w Rzeszowie nad Arturem R., dopuszczania do znęcania psychicznego i fizycznego nad 38-latkiem przez innych funkcjonariuszy oraz dopuszczania przez funkcjonariuszy do znęcania psychicznego i fizycznego nad 38-latkiem przez innych osadzonych.
Dochodzenie w tej sprawie nie potwierdziło nieprawidłowości i śledztwo zostało umorzone.
Źródło: PAP, tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24