Na sesji inaugurującej nową kadencję samorządu powiatu przeworskiego interweniowała policja. Jeden z radnych tuż po rozpoczęciu obrad poinformował bowiem, że polityk z innego ugrupowania ma sądowy zakaz kontaktowania się z nim w związku z trwającym postępowaniem. Prokuratura informuje jednak, że zakaz "nie jest stosowany".
Nie tak mieszkańcy śledzący obrady inauguracyjnej sesji VII kadencji rady powiatu przeworskiego na Podkarpaciu wyobrażali sobie przebieg pierwszego po wyborach spotkania radnych. Tuż po otwarciu obrad przez przewodniczącego seniora jeden z radnych, Lucjan Kuźniar, nieoczekiwanie poprosił o zabranie głosu.
"W żaden sposób nie może nawiązywać kontaktu"
Jeszcze przed ślubowaniem, wyborem przewodniczącego, starosty i innymi przewidzianymi na ten dzień punktami radny Kuźniar poinformował, że radny przeciwnego ugrupowania Zbigniew Kiszka "jest objęty środkiem zapobiegawczym w postaci dozoru policji, powiązanego z zakazem kontaktowania się" z nim.
- Według mojej wiedzy zakaz kontaktowania nie został uchylony. Postępowanie karne jest w toku. Dodam, że w tej sprawie jestem osobą pokrzywdzoną. W związku z powyższym Zbigniew Kiszka ma obowiązek przestrzegania zakazu kontaktowania się z Lucjanem Kuźniarem, który to zakaz ma charakter prewencyjny i został wydany przez organy ścigania na skutek uprzednich działań podejrzanego, który podejmował oddziaływania w celu zmiany zeznań na korzystne dla podejrzanego. Zbigniew Kiszka w żaden sposób nie może nawiązywać kontaktu z Lucjanem Kuźniarem, w tym także przez samo demonstrowanie swojej obecności - odczytał z kartki radny Kuźniar.
Radny przekazał, że sprawa ma związek z postanowieniem prokuratora Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach z 2016 roku w postępowaniu przejętym następnie przez Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Katowicach.
Radny Kuźniar poprosił o wezwanie na miejsce policji, by mundurowi odnotowali fakt, że mimo zakazu radny Kiszka się z nim skontaktował - poprzez przyjście na sesję rady powiatu. Podkreślił, że sądowy zakaz dotyczy każdej sytuacji, również urzędowej czy związanej z pełnieniem funkcji radnego.
Próbowaliśmy w piątek skontaktować się z wicestarostą Kiszką, jednak nie znalazł dla nas czasu. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" samorządowiec sugeruje, że zakaz kontaktowania się został wykorzystany do celów politycznych, bo w 19-osobowej radzie powiatu 10 mandatów przypadło jego ugrupowaniu, a dziewięć - frakcji konkurencyjnej. - Może przeciwnicy liczyli, że uda im się przeciągnąć na swoją stronę choć jednego radnego - mówi Zbigniew Kiszka. Poinformował, że zamierza zwrócić się do prokuratury o zniesienie zakazu. Podkreślił też, że zakaz kontaktowania się nie wyklucza możliwości obecności na sesjach rady powiatu, bo nie jest to zakaz zbliżania się.
Prokuratura: nie jest stosowany zakaz
- Miałem nadzieję, że ta sesja nowej kadencji rozpocznie się w zgodzie - odpowiedział Lucjanowi Kuźniarowi wybrany podczas tej samej sesji na starostę radny Dariusz Łapa. Jego zastępcą w starostwie został radny Zbigniew Kiszka. - Ludzie nas wybrali w wyborach powszechnych miesiąc temu po to, żebyśmy zmienili nasz powiat. Pokazać nową jakość (...). To sądy są od oceniania, to nie my - kontynuował Dariusz Łapa.
Aspirant sztabowy Justyna Urban, rzeczniczka przeworskiej policji, potwierdza, że na miejsce przyjechał patrol funkcjonariuszy. - Policjanci podjęli w tym miejscu interwencję, rozmawiali z obydwoma stronami, zarówno z panem zgłaszającym, jak i z panem, który według zgłaszającego miał złamać prawo. Zostały sporządzone materiały, które trafiły do wydziału kryminalnego - powiedziała rzeczniczka. Nie wiadomo jeszcze, jak będą wyglądały dalsze czynności policjantów.
W odpowiedzi na pytania dziennikarzy TVN24 rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej, prokurator Przemysław Nowak, poinformował 14 maja, że "od sierpnia 2020 r. wobec oskarżonego Zbigniewa Kiszki nie są stosowane żadne środki zapobiegawcze". "Nie jest też stosowany zakaz kontaktowania się z kimkolwiek. Sprawa w prokuraturze zakończyła się skierowaniem aktu oskarżenia. Dysponentem sprawy jest więc obecnie sąd" - dodał prokurator.
W tle afera podkarpacka
Lucjan Kuźniar w przeszłości był radnym podkarpackiego sejmiku i jego wicemarszałkiem z ramienia PSL. Wiosną 2013 roku pomógł PiS odbić władzę w regionie z rąk koalicji PO-PSL-SLD, popierając w sejmiku kandydata na marszałka z Prawa i Sprawiedliwości. - Korupcja polityczna i prostytucja polityczna - komentował Jan B., ówczesny szef PSL w regionie, a później jeden z głównych bohaterów tzw. afery podkarpackiej.
Jan B. po głosowaniu spotkał się z zastępcą komendanta głównego policji generałem Mirosławem Schosslerem, któremu miał powiedzieć, że Kuźniar "jest złodziejem". Niedługo później Centralne Biuro Śledcze wszczęło śledztwo, w wyniku którego żona Lucjana Kuźniara usłyszała zarzuty związane z wyłudzeniem 7,7 miliona złotych zwrotu z podatku VAT. To z tą sprawą związane jest postanowienie o zakazie kontaktowania się przez wicestarostę Kiszkę z radnym Kuźniarem.
Kuźniar zrezygnował z funkcji wicemarszałka w 2018 roku w związku z wątpliwościami dotyczącymi biznesu jego żony, wobec której akt oskarżenia - po wielu latach śledztwa - w styczniu bieżącego roku, jak informuje "Gazeta Krakowska", trafił do sądu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Powiat przeworski