10 października strażnicy graniczni skontrolowali 62-letniego obywatela Ukrainy. "Mężczyzna wyjeżdżał z Polski przez przejście w Malhowicach, a do odprawy okazał prawo jazdy wydane przez władze ZSRR" - zrelacjonowała SG w komunikacie. Dokument wydano w lutym 1989 roku.
Jak podkreślono, zgodnie z obowiązującym prawem "taki dokument nie uprawnia do prowadzenia pojazdów", bo "nieistniejący Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich nie jest stroną konwencji wiedeńskiej określającej zasady w ruchu drogowym".
Sprawa została przekazana policji, a wobec mężczyzny - jak zapowiedzieli strażnicy graniczni - zostanie skierowany wniosek do sądu o ukaranie.
Plaga fałszywych dokumentów
Dzień później na przejściu w Korczowej do odprawy zgłosił się 42-letni obywatel Mołdawii. Strażnikom pokazał między innymi swoje prawo jazdy. Problem w tym, że dokument był fałszywy - brakowało w nim wielu zabezpieczeń. "Mężczyzna przyznał się do posłużenia fałszywym dokumentem i dobrowolnie poddał karze czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok" - przekazali strażnicy graniczni. I dodali, że mężczyzna "podróż do Ukrainy kontynuował w fotelu pasażera".
Od początku 2025 roku funkcjonariusze z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej podczas kontroli granicznej i działań wewnątrz kraju wykryli ponad 2,5 tysiąca fałszywych dokumentów, w tym ponad 600 praw jazdy.
Autorka/Autor: tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Graniczna