Doznał kontuzji w górach. By wezwać pomoc, czołgał się niemal trzy godziny

Bieszczadzcy goprowcy pomogli turyście, który utknął na Kopie Bukowskiej
Bieszczadzcy goprowcy pomogli turyście, który utknął na Kopie Bukowskiej
Źródło: GOPR Bieszczady
Ratownicy Bieszczadzkiej Grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego pomogli zejść z gór mężczyźnie, który - by zaalarmować służby - prawie trzy godziny czołgał się, szukając zasięgu. W końcu połączenie trafiło do ukraińskiego operatora. "Nie mamy wątpliwości - gdyby turysta nie dotarł do miejsca, z którego mógł wezwać pomoc, tej nocy mógłby nie przeżyć" - napisali w mediach społecznościowych.

O akcji poinformowała na swojej stronie na Facebooku Bieszczadzka Grupa GOPR. Jak czytamy w komunikacie, do zdarzenia doszło w czwartek 29 maja. Ze zgłoszenia, które trafiło do ratowników wynikało, że w rejonie Kopy Bukowskiej turysta doznał poważnego urazu kostki, jest wychłodzony i nie jest w stanie samodzielnie zejść z gór.

"Turysta doznał kontuzji kilka minut po godzinie 19 w miejscu pozbawionym zasięgu sieci GSM. Przez długi czas czołgał się, próbując dotrzeć do punktu, z którego możliwe byłoby wezwanie pomocy. Udało mu się to dopiero około 21:40, kiedy skontaktował się z numerem alarmowym 112" - zrelacjonowali ratownicy.

Bieszczadzcy goprowcy pomogli turyście, który utknął na Kopie Bukowskiej
Bieszczadzcy goprowcy pomogli turyście, który utknął na Kopie Bukowskiej
Źródło: GOPR Bieszczady

Ratownicy: tej nocy mógłby nie przeżyć

Połączenie trafiło do operatora na terenie Ukrainy, a następnie do Centrum Operacyjno-Koordynacyjnego Państwowej Służby do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych w obwodzie lwowskim. Stamtąd informacja została przekazana do Stacji Centralnej GOPR w Sanoku.

"Równocześnie mężczyzna wysłał wiadomość SMS do swojej znajomej, która poinformowała o sytuacji krynicką grupę GOPR. Otrzymaliśmy zgłoszenie również z tego źródła" - podali ratownicy Bieszczadzkiej Grupy GOPR.

Ratownicy z Ustrzyk Górnych dotarli do rannego turysty około godziny 23:30. Mężczyzna był przemoczony, w drugim stopniu hipotermii, miał poważny uraz stawu skokowego.

Mężczyzna był wyziębiony, w hipotermii. Trafił do szpitala
Mężczyzna był wyziębiony, w hipotermii. Trafił do szpitala
Źródło: GOPR Bieszczady

"Po ogrzaniu i zaopatrzeniu urazu rozpoczęto ewakuację, mężczyzna został przetransportowany w noszach w rejon Rozsypańca, skąd quadem przewieziono go do Wołosatego. Tam, o godzinie 2:19 został przekazany Zespołowi Ratownictwa Medycznego Bieszczadzkie Pogotowie Ratunkowe SP ZOZ w Sanoku" - czytamy w komunikacie.

W akcji wzięło udział ośmiu ratowników, działania zakończyli o 4 nad ranem.

"Nie mamy wątpliwości - gdyby turysta nie dotarł do miejsca, z którego mógł wezwać pomoc, tej nocy mógłby nie przeżyć. Nie oceniamy tej sytuacji - publikujemy ją ku przestrodze" - podkreślili ratownicy.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: