Czwartek, 6 październikaSkórzana teczka, a w niej m.in. dokumenty, klucze, telefon komórkowy, legitymacja służbowa i 2 tys. zł. Zguba wpadła w ręce 54-letniego pana Adama, bezdomnego z Białej Podlaskiej. Ten, chociaż poznał zawartość teczki, bez wahania zaniósł ją na policję.
Pan Adam od wielu lat jest bezdomny, dlatego większość czasu spędza w parku. W poniedziałek, siadając na swojej ulubionej ławce, znalazł teczkę. Jak sam podkreśla to dla niego oczywiste, że znalezisko oddał w ręce policji.
- Normalne jak ja widzę, że ktoś zostawił nawet reklamówkę. Nie patrzę, zanoszę na policję - mówi bezdomny
- Jak się okazało w tej aktówce był szereg wartościowych rzeczy, m.in. pieniądze w kwocie 2 tys. zł, telefon komórkowy, karty bankomatowe z numerami PIN - mówi aspirant Jarosław Janicki z Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej
Zachowanie pana Adama jest nietypowe, ale nie nowe. Kilka tygodni temu bezdomny znalazł portfel pełen banknotów, który również zaniósł na policję.
Pomagają jak mogą
Życie uczciwego bezdomnego nie jest proste. Nocuje głównie w pustostanach, utrzymuje się z datków i pomocy przyjaciół. W mieście pan Adam ma dobrą opinię. Znają go tu wszyscy bywalcy miejskiego parku.
Wiele lat więzienia
Pan Adam wiele lat spędził w zakładach karnych gdzie odsiadywał wyroki za różne przestępstwa. - Wysiłek, jaki włożył przez ostatnie cztery lata, będąc od czasu na terapii alkoholowej tutaj, poprzez szereg kursów, które ukończył, mogę ocenić jak najbardziej pozytywnie. Tragedią tego człowieka jest to, że w momencie wyjścia nic mu nie zostało - mówi Jakub Janczuk, psycholog w Zakładu Karnego w Białej Podlaskiej.
Nadzieja na lepsze jutro
Losem bezdomnego zainteresował się Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. Urzędnicy obiecują zapewnić panu Adamowi obiady w Caritasie i zorganizować miejsce w noclegowni. Na razie to tylko obietnice, bezdomny nadal utrzymuje się z pomocy przyjaciół.
- Przychodzą chłopaki, pomagają mi. Przyniosą, jak to się mówi, kromkę chleba. Ja czasami bym wolał pójść do zakładu karnego, przesiedzieć, ale nie chcę iść i nie pójdę - mówi pan Adam.