We wtorek Polaków czeka walka nie tylko z Ukraińcami, ale i z fatalną murawą na stadionie w Marsylii. Wcześniej na płytę narzekali trenerzy innych drużyn, ale nasi piłkarze są spokojni. Twierdzą, że nic ich nie zaskoczy, bo grywali już na gorszych boiskach. - Wszystko zależy od nas - przekonuje Sławomir Peszko.
Murawa na Stade Velodrome nie prezentuje się najlepiej od początku mistrzostw. W każdym kolejnym meczu płyta boiska wygląda coraz gorzej. Przekonali się o tym między innymi Francuzi, którzy z trudem przed kilkoma dniami pokonali na nierównym boisku Albanię 2:0.
Trener gospodarzy Didier Deschamps nazwał stan murawy "katastrofalnym". - Na takim boisku łatwo o wiele błędów technicznych, trudno zaś o budowanie płynnych akcji - narzekał.
W kolejnych spotkaniach nie było lepiej i zanosi się na to, że we wtorek kadrę Nawałki też czeka ciężka przeprawa na zdewastowanym boisku.
Grali na gorszych
W polskiej ekipie na boisko nie mają jednak zamiaru narzekać i skupiają się na Ukraińcach. - Stan murawy w ogóle nie komplikuje naszych przygotowań. Nie zastanawiamy się nad tym, na co nie mamy wpływu. Nie będzie to miało żadnego znaczenia, jeśli chodzi o naszą organizację gry - zapewnił Adam Nawałka na poniedziałkowej konferencji prasowej.
Na boisko nie narzekali też jego piłkarze. - Wszystko zależy od nas, murawa będzie dla obu drużyn taka sama. Wcale nie jest taka zła, każdy z naszych piłkarzy grał na wielu gorszych boiskach - skwitował Sławomir Peszko. - Grywało się na wielu gorszych murawach, ta nie jest wcale zła - dodał Krzysztof Mączyński.
Koncert przed Euro
UEFA zapewnia, że robi wszystko, by stan murawy w Marsylii szybko poprawić. Organizatorzy twierdzą, że boisko jest złe z powodu fatalnej pogody - deszczu, a nawet gradu, które w ostatnim czasie nawiedziły Francję. Dodatkowo na kilka tygodni przed Euro na tym stadionie zorganizowany został koncert zespołu AC/DC.
Mecz Polska - Ukraina rozpocznie się we wtorek o godzinie 18. Dla kadry Nawałki będzie to ostatnie starcie w fazie grupowej Euro 2016.
Autor: sc/twis / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP