Wielkie emocje podczas Igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro wzbudził wyścig finałowy w kolarstwie torowym. Rywalizacja była przerwana dwukrotnie. Wyjaśniamy, co było powodem kontrowersji. Materiał programu "Polska i Świat".
W kolarstwie torowym w wyścigu 6 zawodników jedzie za pilotem na motocyklu. To tzw. derna, której zadaniem jest rozpędzenie kolarzy do 50 kilometrów na godzinę. Żaden z zawodników nie może wyprzedzić jej, zanim ta nie opuści toru. - Zawsze było tak, że wystarczy, żeby zawodnik wszedł na zakładkę koła, był strzał i była dyskwalifikacja - mówi Andrzej Piątek, dyrektor sportowy Polskiego Związku Kolarstwa Torowego. To właśnie taka sytuacja wzbudziła kontrowersje w Rio de Janeiro.
Brytyjczyk Jason Kenny i Malezyjczyk Azizulhasniego Awang popełnili ten błąd - sędzia wprawdzie zatrzymał wyścig, ale wszyscy kolarze ponownie wrócili na tor i wystartowali raz jeszcze.
Wówczas sytuacja, tym razem za sprawą Niemca Joachima Eilersa, powtórzyła się. Wyścig został zatrzymany i znów po sędziowskiej naradzie obyło się bez konsekwencji dla któregokolwiek z zawodników. - Przynajmniej równali się z kołem derny, długa dyskusja, ale konsekwencji żadnych nie było - krytykuje Piątek. Ostatecznie, przy trzecim podejściu, Brytyjczyk zdobył złoto, a Malezyjczyk był trzeci. Polak Damian Zieliński był szósty, a część ekspertów wskazuje, że błąd sędziego mógł kosztować Polaka meda.
Sędzia zawodów bronił się, że nie było pewności kto i czy faktycznie wyprzedził koło pilota, choć publiczność i eksperci nie mieli co do tego żadnych wątpliwości.
Autor: kło/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24