Wtorek, 1 lutego Kampinoski Park Narodowy - oaza ciszy i łagodnej przyrody u wrót stolicy. Naprawdę? - Nie da się wytrzymać, smród jest straszliwy - mówią mieszkańcy. To wójt gminy Izabelin wypompowuje ścieki z kanalizacji w puszczańskie zarośla. Jak przekonuje, "samo się wylało i wypompowało".
Obszar lasu, do którego spłynęły ścieki, to chroniony teren Natura 2000 znajdujący się w Kampinoskim Parku Narodowym. Na razie wszystko skuł lód, ale mieszkańcy okolicznych terenów doświadczyli już, co znaczą fekalia tuż pod nosem.
- Nie da się wytrzymać, smród jest straszliwy. To zapach szamba! - opowiadają przed kamerą reportera "Prosto z Polski". Nie kryją też swojego oburzenia - To skandaliczny akt i próba zaoszczędzenia kosztem środowiska - dodają.
Wójt Witold Malarowski o sprawie rozmawia niechętnie. Przekonuje, że każda gmina postępuje tak samo. - Samo się wylało i popłynęło dalej - twierdzi. Podkreśla, że był ważny powód. - Przyszła odwilż, po czym padał całą noc deszcz i wszystko popłynęło siecią kanalizacyjną. Musiałem przeciwdziałać, żeby nie zalać posesji - dodaje.
Relacje świadków mówią jednak co innego: strażacy z gminy przez kilka dni podjeżdżali wozem strażackim i pompowali fekalia prosto do lasu.
Kto za to zapłaci?
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska już podjął interwencję. - Ze wstępnej oceny mogę powiedzieć, że taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Po zakończeniu kontroli poinformuję o wynikach i podjętych krokach - zaznacza zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska Michał Sosnkowski.
Równolegle z wojewódzkim inspektoratem ochrony środowiska postępowanie wszczęła również dyrekcja Kampinoskiego Parku Narodowego. - To dla mnie zaskoczenie. Jest przecież prawo, które to reguluje - zauważa dyrektor Parku, Jerzy Misiak. Na pytanie, czy myśli o skierowaniu sprawy do prokuratury odpowiada: może.
Wójt obiecuje, że problem rozwiąże. - Takie sprawy się zdarzają - uważa. Mieszkańców to jednak nie przekonuje. - Kto poniesie koszty kary, odkażania i dalszych konsekwencji? - pytają.