- Niemcy skonstruowali maszynę, która w trakcie turnieju systematycznie się rozkręcała. W meczu z Brazylią osiągnęła kulminacyjną moc, W połączeniu ze słabością Canarinhos złożyło się to na pogrom - skomentował w programie Fakty po Faktach półfinał MŚ były bramkarz reprezentacji Polski, Jan Tomaszewski.
Wynik wtorkowego starcia w Belo Horizonte zszokował chyba wszystkich. Brazylijczycy zostali rozniesieni przez Niemców 7:1, do przerwy przegrywając już 0:5. Ale akurat to, że to piłkarze Joachima Loewa zagrają w finale nie jest dla Tomaszewskiego żadnym zaskoczeniem. - Nie wiem dlaczego brazylijski balon został napompowany do takich rozmiarów. Przez dwa lata reprezentacja gospodarzy nie zagrała żadnego poważnego spotkania. Jeszcze przez rozpoczęciem mistrzostw nastawiano się na zmazanie plamy z 1920 roku (Brazylijczycy przegrali wówczas z Urugwajem w finale 0:6 - przyp.red), tak jakby od razu zakładano, że droga do ostatecznej batalii o tytuł będzie prosta - mówił Tomaszewski. Zgadza się z nim drugi z gości - Tomasz Wołek, ekspert od futbolu południowoamerykańskiego, dodając, że gospodarze nie błyszczeli od początku turnieju. - Brazylia nie zagrała na tym mundialu żadnego rewelacyjnego meczu, za bardzo wykreowano ten zespół i uzależniono go od Neymara - powiedział Wołek.
"Dla nich ten mecz to już historia"
W niemieckiej ekipie aż rosi się od piłkarzy Bayernu, której trenerem od roku jest Hiszpan Josep Guardiola, co ma znaczny wpływ na sposób gry trzykrotnych mistrzów świata. - Walor hiszpański, który zaszczepił Bayernowi Guardiola przeszedł na reprezentację Niemiec i to ewidentnie widać - mówi Wołek.
- Zawsze byliśmy przyzwyczajeni, że gra Niemiec opiera się głównie na realizacji taktyki i graniu siłowym. Od momentu przyjścia Guardioli do Bayernu ten niemiecki walec został "pomalowany" barcelońską farbą - dodaje Tomaszewski. Obaj goście nie mają wątpliwości: przed finałem Niemcom nie grozi to, że zachłysną się efektowną wygraną nad Canarinhos. - Na pewno bardzo mocni psychicznie i wtorkowa wygrana na pewno nie wpłynie na rozluźnienie w finale - uważa Wołek. - Oni ten mecz traktują już jak historię, teraz liczy się tylko finał - dodaje Tomaszewski.
Autor: TG / Źródło: tvn24