Czwartek, 17 marca Barbara Godlewska osiem miesięcy walczyła o przywrócenie do życia. Choć błąd urzędnika sprzed dwóch lat udało się naprawić, dziś okazuje się, że nadal nie może korzystać ze służby zdrowia. - W jednej chwili, jednym kliknięciem się człowieka uśmierca, a jakie konsekwencje i ile czasu zajmuje wyprostowanie tego później – żali się pani Barbara.
Po raz pierwszy o swojej śmierci dowiedziała się prawie dwa lata temu. Została wykreślona ze wszystkich rejestrów - m.in. Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Narodowego Funduszu Zdrowia.
Wtedy okazało się, że najprawdopodobniej błędne dane do systemu wprowadził pracownik nieistniejącego już Banku Danych przy wojewodzie łódzkim po śmierci jej męża. W rubryce, gdzie trzeba było wpisać jego dane, ktoś wpisał jej dane. Odkręcenie pomyłki zajęło jej osiem miesięcy. Do życia na papierze przywróciło ją Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji na początku sierpnia 2009 roku.
Wciąż "nie żyje"
Dziś, kiedy wydawało się, że wszystko już dawno temu wróciło do normy, okazało się, że sprawa nie jest rozwiązana. W przychodni, w której się leczy, znów dowiedziała się, że nie żyje. Po raz drugi w ostatnich latach. - To się dla mnie wiąże z traumatycznymi przeżyciami, choroba męża i śmierć męża, zostałam uśmiercona z mężem jednego dnia - skarży się.
Jak to możliwe? Pracownicy przychodni zapewniają, że pomyłka nastąpiła nie z ich winy. Dane o pacjencie, którymi dysponują, pochodzą z bazy Narodowego Funduszu Zdrowia, sami nie mogą ich zmieniać. Nie mogą też przyjąć pani Barbary, mimo tego, że korzysta ona z ich usług od dziewięciu lat. - Możemy odmówić przyjęcia dlatego, że możemy podejrzewać, że jest to osoba, która posługuje się nie swoim dowodem osobistym – tłumaczy przedstawicielka przychodni, Renata Kowalczyk.
Tajemnicza pomyłka
W łódzkim NFZ okazuje się, że wszystko jest w porządku i nie wiadomo, dlaczego pani Barbara wciąż figuruje jako osoba zmarła. - Pani rzeczywiście figurowała u nas jako osoba nieżyjąca i wówczas był czas, że za panią nie płaciliśmy i wtedy gdzieś ta informacja trafiła - przyznaje Anna Leder z NFZ.
- Musimy to wyjaśnić z przychodnią, prawdopodobnie przychodnia źle interpretuje to, że kiedyś był taki moment, że Pani była uznana za osobę nieżyjącą - dodaje.