Miejsc w drużynie na konkurs były cztery, ale reprezentacja skoczków to nie tylko świeżo upieczeni medaliści olimpijscy. Piotr Żyła cały czas kibicował kolegom, a później wspólnie z nimi cieszył się z miejsca na podium.
Żyła jest największym przegranym kadry skoczków w Pjongczangu. Nie przekonywał na treningach w Korei Południowej i trener Stefan Horngacher wybierając czwórkę na olimpijskie konkursy, zdecydował się pominąć największego żartownisia kadry. Skoczek nie obraził się, decyzję przyjął po męsku. - Jest mi smutno, ale taki jest sport. Muszę się z tym pogodzić. Będę kibicował chłopakom - obiecał. On już coś podobnego przerabiał na poprzednich igrzyskach. W Soczi był rezerwowym przy okazji konkursu na skoczni normalnej. Wtedy czuł, tak później opowiadał, że runął mu świat. Dziś jest inny, starszy, łatwiej przychodzi mu godzenie się z czymś, gdy nie idzie po jego myśli.
To też jego medal
W sobotę, po złocie Kamila Stocha w konkursie indywidualnym na dużej skoczni, Żyła nagrał dla niego swoją gitarową wersję Mazurka Dąbrowskiego. W poniedziałek skoczek z Wisły wspólnie z Adamem Małyszem przeżywał walkę o medal w rywalizacji drużyn. Na koniec, gdy już było po wszystkim, pozował z kolegami do wspólnego zdjęcia i wyglądał jakby to on najbardziej cieszył się z tego brązu.
"Na podium stanie drużyna w czteroosobowym składzie, ale chłopaki cieszyli się w piątkę" - oddał nastroje w reprezentacji dyrektor Małysz. Sam Żyła dodał krótko: "Mamy medal!"
Maciej Kot nie ma wątpliwości: - On miał z nas wszystkich najtrudniejsze zadanie. Wiem, jak trudno jest być tym piątym, poza rywalizacją. Choć na pewno było mu ciężko, wspierał nas i to też jest jego medal.
Widać, że u skoczków jest team spirit. Ceremonia medalowa we wtorek o godz. 11 polskiego czasu.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: www.facebook.com/AdamMalysz