Czwartek, 8 lipca Uwaga, szczury w piaskownicy - alarmują mieszkańcy Warszawy na kontakt TVN24. Gryzonie ludzi się nie boją i swobodnie buszują po placu zabaw w jednym z parków. Przyrodnicy uspokajają, że to niegroźne szczury wodne, a dla matek szczur pod wózkiem, wodny czy nie wodny, wygląda groźnie
- Ksawery sobie spał, byłam ze starszym dzieckiem w piaskownicy. Nagle patrzę - pod wózkiem jest szczur. Bałam się, że wejdzie do wózka i pogryzie dziecko – relacjonowała pani Kamila Wasiuk, matka Piotrka i Ksawerego.– Duży był? – zapytał reporter. – O taki, jak ten, co tam biegnie – pokazała.
Rzeczywiście, nie potrzeba wyjątkowego szczęścia ani anielskiej cierpliwości, żeby zobaczyć szczura na placu zabaw w parku Arkadia. Dlatego, choć miejsce piękne, a dzieci mają sporo rozrywek, ich opiekunowie często na widok gryzoni rezygnują.- Tu jest całkiem sporo szczurów, żyją w stawie i tu przychodzą szukać jedzenia. No i mają małe. Wcale nie są milutkie – wzdryga się Maarit Salonen. - I wcale nie boją się dorosłych. Rzucałam kamieniami i kijkami, nie uciekały – dodaje.
Gryzoń jak wiewiórka
Wydział ochrony środowiska i specjaliści od zakażeń uspokajają: to nie szczury z kanałów czy śmietników tylko karczowniki - chroniona odmiana szczura wodnego. - To są mieszkańcy jezior i krzaków, właściwie nie szkodniki, tylko małe gryzonie, które bardziej wiodą tryb życia wiewiórki czy kreta – wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski, ekspert ds. profilaktyki zakażeń
Lekarz zapewnia, że karczowniki chorób nie przenoszą. Problem polega jednak na tym, że przeciętny spacerowicz nie odróżnia szczura od karczownika. Do tego wstręt jest często tak silny, że spacerowiczowi wszystko jedno. Gryzonie mieszkające nad brzegiem pobliskiego jeziorka czują się na placu zabaw swobodnie. Według rodziców - zbyt swobodnie.
"Mamy czekać na pogryzienie?"
- Policja nas poinformowała, że jak nie ma pogryzienia, nie ma problemu. To co, mamy czekać na pogryzienie? – pyta Tomasz Wasiuk. Dlatego po kilku bliskich spotkaniach z karczownikami pani Kamila i pan Tomasz więcej przychodzić tu nie chcą. Chyba że coś się tu zmieni. A z tym niełatwo.
- To obszar przyrodniczo krajobrazowy, gdzie występuje 80 gatunków zwierząt, w tym część pod szczególną ochroną - tłumaczy Jacek Dzierżanowski, rzecznik urzędu dzielnicy Warszawa- Mokotów.
Trzeba czekać na lepszy płot
Rodzice sami prosili urząd dzielnicy Mokotów o plac zabaw w tym parku. Jednak za szczury w pakiecie dziękują. Specjalista od zakażeń radzi więc administratorom placu usunąć śmietniki albo zamontować kubły z klapą, wykarczować okoliczne krzewy i zmienić ogrodzenie na siatkę z bardzo drobnymi oczkami.
- Siatka do wysokości metra mogłaby sprawę rozwiązać. Szczur wodny nie będzie tam tak chętnie wchodził, zwłaszcza jeśli nie będzie pożywienia – wyjaśnia Grzegorzewski.
Dopóki płot nie stanie, karczowniki trzeba jednak… polubić.