Środa, 16 lutego Patologia rodzinna, na którą nie ma mocnych. Starszy mężczyzna jest regularnie bity przez syna, ale bojąc się o bezpieczeństwo wnuków wycofuje skargi złożone na policji. Sąsiedzi alarmują: napastnik ma kilka wyroków w zawieszeniu i choć dopuszcza się kolejnych przestępstw nikt wyroków nie odwiesza.
- Mnóstwo ludzi widziało pana Andrzeja jak spaceruje ulicą Kolistą. Dla mnie to było nieme wołanie o pomoc - wyznaje Jacek Mydlarz, sąsiad ofiary.
Według relacji sąsiadów, 2 lutego Krzysztof P. pobił pana Andrzeja po raz kolejny. Przewrócił go i kopał w twarz.
- Widok pana Andrzeja budził we mnie litość, a zarazem przerażenie, że następny etap skończy się tragicznie - mówi Mydlarz. Zwraca uwagę, że z napastnikiem mieszka dwójka dzieci.
Ojciec wycofuje skargi
Policja wydaje się być bezradna. Sąsiedzi mówią, że ofiara składa skargi, które po interwencji funkcjonariuszy odwołuje. Pan Andrzej sam przyznaje, że robi to w obawie o dzieci.
Od czterech lat rodzina jest pod opieką Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Grójcu.
- Nigdy nie mieliśmy sygnałów, że ofiarą przemocy są dzieci. Natomiast niewątpliwie były świadkami awantur i to nie raz bardzo drastycznych - przyznaje Anna Chojnacka z GOPS.
- Syn, który bije ojca ma dwa wyroki sądu i karę więzienia w zawieszeniu. Mimo, że jest pod dozorem kuratora sądowego, nadal przebywa na wolności - zauważa kolejny sąsiad Krzysztof P. Twierdzi, że w ciągu czterech lat policjanci w tym domu interweniowali co najmniej szesnaście razy. Do pobić dochodziło dużo częściej. Mężczyzna miał być skazany za jazdę pod wpływem alkoholu i za znieważenie policjanta.
- To nie do końca tak - odpowiada Rafał Lisak z Sądu Okręgowego w Krakowie. - W aktach jest zdecydowanie mniejsza ilość udokumentowanych interwencji. Ja dostrzegłem dwa, trzy zgłoszenia ojca.
Szansa w sąsiadach
Szansą na poprawę sytuacji pana Andrzeja może być inicjatywa sąsiedzka.
Trzydzieści dwie osoby zdecydowały się podpisać pod petycją do lokalnych władz prośbę o interwencję. List dostali kuratorzy, GOPS, sąd i prokuratura.
- Myślę, że dzięki temu sprawa będzie miała swój finał - uważa Dariusz Nowak z małopolskiej Policji.