Piękne chwile przeżył w spotkaniu z Japonią Faryd Mondragon. Nie chodzi jednak o wysokie zwycięstwo Kolumbii, a o rekord, który ustanowił ten 43-letni bramkarz. Gdy w 85. minucie meczu wszedł na boisko, stał się najstarszym piłkarzem, jaki kiedykolwiek zagrał na mistrzostwach świata.
- Pierwsze co chciałem zrobić, tu dać mu buziaka - tak Mondragon skomentował decyzję trenera Kolumbii Jose Pekermana o wpuszczeniu go na boisko. - Mógł przecież zrobić zupełnie inną zmianę i dać wejść komuś z pola - dodaje doświadczony golkiper.
43-letni bramkarz wrócił na mundial po 16 latach nieobecności. Był w składzie drużyny z Ameryki Południowej na mistrzostwa świata w 1994 i 1998 roku. We Francji był nawet podstawowym bramkarzem reprezentacji, wtedy jednak Kolumbia odpadła z turnieju już po fazie grupowej. Mecz z Japonią był więc dla niego czwartym występem na mundialu. - To znakomity bramkarz, który wybronił nam wiele spotkań - mówi o koledze z zespołu Jackson Martinez, strzelec dwóch goli w poniedziałkowym spotkaniu. - Czekaliśmy na właściwy moment i cieszę się, że mogłem dać mu kilka minut na tym mundialu - dodał po meczu, na konferencji prasowej Pekerman.
20 lat minęło
Pięciominutowy występ przeciwko Japonii pozwolił Mondragonowi na pobicie 20-letniego rekordu Rogera Milli. Legendarny napastnik Kamerunu w 1994 roku miał 42 lata i 39 dni, gdy zagrał na MŚ przeciwko Rosji. Drużyna z Afryki przegrała wtedy 1:6, ale Milli na pocieszenie został rekord i honorowa bramka zdobyta w tym spotkaniu. Gdy w poniedziałek kolumbijski bramkarz pojawiał się na boisku miał dokładnie 43 lata i 3 dni. Ten wynik może przetrwać zdecydowanie dłużej niż kolejne 20 lat. Szansy na jego pobicie nie będzie miał już raczej Mondragon, który z reprezentacją żegna się po zakończeniu turnieju w Brazylii.
Autor: drop/kris / Źródło: sport.tvn24.pl