To on jakimś cudem w dogrywce wybił głową piłkę, która zmierzała do chorwackiej bramki. Gdyby nie Sime Vrsaljko, Anglicy strzeliliby gola na 2:1 i pewnie to oni szykowaliby się do niedzielnego finału.
Była dziewiąta minuta dogrywki, a na tablicy wyników 1:1. Anglicy właśnie mieli rzut rożny, piłka wpadła w chorwackie pole karne, głową strzelił John Stones. Wydawało się, że padnie gol, bo piłka zmierzała pod poprzeczkę, a w tym miejscu nie było bramkarza Danijela Subasicia.
Był za to prawy obrońca. Na linii strzału, tuż przed linią bramkową, stał Vrsaljko. Nie namyślał się długo, podskoczył i głową wybił piłkę.
Chorwaci się obronili, a w drugiej części dogrywki to oni wyprowadzili zabójczy cios. Zwycięskiego gola strzelił Mario Mandżukić. "Hrvatska" wygrała i pierwszy raz w historii awansowała do finału mundialu. Na koniec meczu Vrsaljko, rozgrywający świetny turniej prawy obrońca Atletico Madryt, z radości aż powalił na ziemię zapaśniczym chwytem trenera. Zlatko Dalić nie czuł się urażony. Jak świętować, to na całego.
An exciting wrestling move! #CRO right back Vrsaljko performed a surprise tackle on head coach Dalic in celebration of Croatia moving onto the #WorldCup final for the first time. #CROENG pic.twitter.com/O5MTLRGMdg
— Global Times (@globaltimesnews) 12 lipca 2018
Później bohater Chorwacji paradował z flagą. Biegał z nią, a także się do niej tulił.
Na gorąco umieścił w sieci wideo, w którym zwrócił się do Anglików: "Papa, idźcie do domu spać. Chorwaci na piedestał. Dalej drogi narodzie, weselmy się".
Musiał się zreflektować, że wyszło nieelegancko, bo nagranie skasował.
A miał nie zagrać
Co ciekawe, długo się wydawało, że Vrsaljko z Anglią nie zagra. Dwa dni wcześniej nie trenował z kolegami, bo po meczu z Rosją narzekał na bolące kolano.
Ale Chorwaci na tych mistrzostwach są jak ze stali, niezniszczalni. Rozegrali już trzy dogrywki. To tak jakby mieli w nogach dodatkowy mecz.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl