Lokalna burza zmusiła nas do małego kluczenia. Wczoraj silny wiatr uniemożliwił działania w kambuzie i tu uratował nas gulasz z Eleny. Mijamy wysokość Hornu. Fale coraz większe, ale wiatr pozwala płynąć szybko i na południe. Załoga powoli wchodzi w rytm wacht. Nadal towarzyszą nam ptaki. Nawet takie małe podobne do jaskółek. Na zewnątrz coraz zimniej. Hubert Niewiadowski