Niedziela, 11 majaPalił i się zaciągał - może na tym stracić. Politolodzy zaproszeni do Magazynu "24 Godziny" jednogłośnie stwierdzili, że ujawnienie przez Donalda Tuska palenia w młodości marihuany, im samym nie przeszkadza. Ale co do tego, jaki wpływ to wyznanie będzie miało na elektorat Platformy Obywatelskiej, nie byli już zgodni.
Ogromne rzesze młodych ludzi będzie widziało w Donaldzie Tusku równego gościa. To był tylko incydent w życiu premiera, ważniejsze jest co było potem, a potem był sportowcem, wzorem dla młodzieży. prof. Kazimierz Kik
To jest, po raz kolejny, pokazanie: jestem chłopcem z podwórka, może teraz przylgnie określenie chłopiec od fifki, ale tak jak większość z was miałem za sobą burzliwą młodość, ba jestem z tego dumny. dr Wojciech Jabłoński
W moim przekonaniu ileś setek tysięcy lub milionów wyborców PO przywita tę wiadomość bez przyjemności. Fajnego kolegę to ja zaproszę do domu na piwo. Prezydentem ma być sprawny polityk. dr Marek Migalski
- Ogromne rzesze młodych ludzi będzie widziało w Donaldzie Tusku równego gościa - uważa Kik, podkreślając, że ważniejsze w biografii premiera było to, co nastąpiło po przygodzie z marihuaną - A potem był sportowcem - dodał Kik.
Podobnego zdania był dr Jabłoński, którego zdaniem premiera po tym wyznaniu trudno nie lubić. - Na pewnym etapie życia jesteśmy buntownikami - tłumaczył szefa rządu politolog, również zahaczając o motyw sportowy w biografii Tuska. - Może przylgnie teraz do niego przydomek „chłopiec od fifki” - mówił, śmiejąc się Migalski.
Dodał również, że na korzyść wizerunku premiera może wpłynąć nawet moment ujawnienia jego burzliwej przeszłości "w tak wspaniałej weekendowej atmosferze".
Co na to konserwatywny elektorat PO?
Ze swoimi rozmówcami nie zgodził się dr Marek Migalski. Podkreślił, że jakkolwiek jemu samemu marihuanowa przygoda Tuska nie przeszkadza, to wyborcy mogą mieć inną opinię.
- W moim przekonaniu ileś setek tysięcy lub milionów wyborców PO przywita tę wiadomość bez przyjemności - uważa Migalski, podkreślając, że grupa 6,7 mln ludzi, którzy oddali głos na Donalda Tuska, to w dużej części elektorat konserwatywny.
Migalskiemu nie spodobała się również teza Jabłońskiego, że woli, by prezydentem był "fajny kolega" jak "równy Donek", niż np. Lech Kaczyński. - Fajnego kolegę to ja zaproszę do domu na piwo. Prezydentem ma być sprawny polityk - argumentował.
Z pomocą przyszedł mu prof. Kik, który, jak sam podkreślił, rzadko zgadza się z dr. Migalskim. Tym razem Kik przyznał mu rację, twierdząc, że dążenie do "fajności" przez polityków powoduje, że stają się oni wydmuszkami.
- A który polityk nie jest wydmuszką? - spytał prowokacyjnie Jabłoński.