Środa, 25 maja "Oni się do mieszkania tutaj w społeczności nie nadają" - tak Polacy mówią polsko-romskiej po bijatyce w Limanowej. Z kolei Romowie mówią: "Nie ma życia. Gdzieś jak idziemy, to musimy chmarą iść, bo się boimy". Do bójki doszło w poniedziałek - były pałki, rzucanie kamieniami, wyzwiska, plucie. Policja dopiero stara się ustalić, co zaszło.
Policjanci zatrzymali w sumie 7 osób - pięciu Polaków i dwóch Romów. Większość była nietrzeźwa. To osoby znane policji, ale - jak podkreśla mł. asp. Stanisław Piegza z komendy powiatowej w Limanowej - z innych zachowań: zakłóceń ciszy i spożywania alkoholu w miejscach niedozwolonych. We wtorek zostali zwolnieni do domów, przesłuchania ruszą w środę, jak wytrzeźwieją.
Co dokładnie zaszło? Nie wiadomo. - Przebieg bójki będzie ustalany w toku śledztwa, na razie każda ze stron oskarża tę drugą o sprowokowanie zajścia – mówi Piegza.
Spokojne miasto
W Limanowej to nie pierwsza bójka między Polakami i Romami. Władze miasta i policjanci twierdzą jednak, że nie ma mowy o polsko-romskim konflikcie, że to tylko chuligańskie wybryki albo sąsiedzkie nieporozumienia.
- Limanowa naprawdę jest spokojnym miastem, natomiast to, że kilku wyrostków rzuciło w siebie kamieniami to... no cóż, za to będą odpowiadać – zapewnia burmistrz miasta Władysław Bieda.
"Nie nadają się do społeczności"
Co innego mówią mieszkańcy. Przy wtorkowej bijatyce miało pójść o dziewczynę. Z pierwszych zeznań świadków wynika, że Romowie chcieli pobić Polkę. Gdy w jej obronie stanęło kilku Polaków, zaczęła się awantura. Doszło do bójki, a w ruch poszły kamienie.
Mieszkańcy mówią, że boją się romskiej mniejszości i unikają wypowiedzi przed kamerą. - Oni się do mieszkania tutaj w społeczności nie nadają. Ze względu na swoje zachowanie, no niestety – mówi anonimowo jeden z nich.
Ofiary i napastnicy
Romowie też twierdzą, że są ofiarami. Przed kamerami wypowiadają się chętnie - mówią, że to oni są ofiarami, że ciągle doświadczają dyskryminacji ze względu na pochodzenie i boją się o swoje życie.
- Powiedzieli, że nas podpalą. My już sił po prostu nie mamy. Codziennie musimy do drugiej godziny pilnować, bo cały czas atakują – skarżą się Romki mieszkające w Limanowej.
- Nie ma życia. Do rynku, do urzędu, gdzieś jak idziemy, to musimy chmarą iść, bo się boimy – dodaje jeden z mężczyzn.
O Limanowej było już głośno w zeszłym roku. Wtedy jedna z romskich rodzin terroryzowała mieszkańców pkplicy. Sytuacja zaogniła się kiedy mieli poszczuć psem ciężarną kobietę. Mieszkańcy zareagowali złością, zebrali się pod domem romskiej rodziny, doszło do bójki.
Członkowie romskiej rodziny przyznali się do pobicia i gróźb karalnych wobec mieszkańców Limanowej, zostali skazani na kary więzienia w zawieszeniu i grzywnę.
Kto prowokuje?
Ale w prokuraturze nadal toczy się śledztwo, prokuratorzy badają czy może być mowa o próbie samosądu na Romach i nawoływaniu do przemocy na tle rasowym.
Ostrożnie sytuację ocenia Jakub Toporkiewicz z portalu limanowa.in. – Nie możemy powiedzieć w 100 proc. winni Polacy – w 100 proc. winni Romowie. Wina zawsze w jakiejś tam części leży po obu stronach – mówi.
Władze miasta zapowiadają rozbudowanie monitoringu, żeby łatwiej i szybciej identyfikować chuliganów.