Nie poprowadzi kampanii wyborczej do PE, ani polskiej delegacji w Europejskiej Partii Ludowej - to cena, jaką Jacek Protasiewicz zapłaci po wydarzeniach na lotniku we Frankfurcie. Tłumaczenia na nic się zdały, a szybko zorganizowana konferencja prasowa nie tylko nie ostudziła emocji, ale je podgrzała. Gra toczy się teraz o to, czy Protasiewicz w ogóle znajdzie się na listach wyborczych Platformy do europarlamentu. Partia ma je zatwierdzić do 22 marca.
Źródło zdjęcia głównego: tvn24