Poniedziałek, 31 stycznia Kiedy policja odnalazła jego skradziony samochód pan Mirosław pomyślał, że miał szczęście. Okazało się jednak, że złodzieje przebili numery nadwozia, w związku z czym sąd zdecydował, że pojazd przechodzi na własność Skarbu Państwa i nakazał jego licytację. Panu Mirosławowi zalecił zwrócenie się po odszkodowanie do... złodziei. Tych, którzy ukradli auto spod bloku.
Kiedy w połowie lutego ubiegłego roku panu Mirosławowi skradziono spod bloku samochód, to nie sądził, że jeszcze go zobaczy. Policjanci w jego rodzinnym Elblągu okazali się jednak skuteczni: trzy miesiące póżniej funkcjonariusze odnalaźli i auto, i złodziei.
Okazało się, że wcześniej złodzieje przebili numery nadwozia. - Policjanci powiedzieli mi, że najprawdopodobniej zostaną nabite nowe numery i ja je otrzymam - opowiada pan Mirosław.
"... nie jest możliwe zwrócenie Panu skradzionego pojazdu..."
Sprawa trafiła do sądu, a właściciel pisał wnioski o zwrot auta. Ale światło nadziei zgasło w momencie, gdy otrzymał od sądu następującą informację: "Sąd Rejonowy w Elblągu, VIII Wydział Karny w odpowiedzi na pismo z 18 sierpnia 2010 roku informuje, że nie jest możliwe zwrócenie Panu skradzionego pojazdu, gdyż sprawcy usunęli w nim trwale i podrobili znaki identyfikacyjne".
Sąd uprzedził też, że samochód przepadnie na rzecz Skarbu Państwa i poinformował, że pan Mirosław może zażądać odszkodowania od sprawców. Potem sąd zawarł je w wyroku: ponad siedem tysięcy złotych.
- Zakładamy, że skoro strona deklaruje wolę zapłaty to rzeczywiście zamierza to zrobić - mówi Dorota Zientara, rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu.
Wydaje się jednak, że złodziejska "strona" poza dobrą wolą ma niewiele ma do zaoferowania, bo jeden ze sprawców jest bezrobotny, a drugi zarabia najniższą krajową pensję, z której komornik należności nie ściąga.
(Nie)normalna sytuacja
Decyzji sądu - poza nim samym - dziwią się wszyscy. - Z tego co wiem, zazwyczaj bywa tak, że samochód trafia z powrotem do właściciela - mówi mł. asp. Krzysztof Nowacki z policji w Elblągu.
Według Doroty Zientary, "trudno ocenić czy sąd popełnił błąd". Wie jednak na pewno jedno, że pana Mirosława poinformowano o możliwościach dochodzenia roszczeń i ta kwestia nie podlega dyskusji.
- Nie można powiedzieć, że został z niczym, bo istnieje możliwość egzekucji świadczenia, które zostało zasądzone - mówi rzeczniczka.
W drugim obiegu
Tymczasem auto w świetle prawa może znów trafić na ulice. Pan Mirosław zobaczył niedawno swój samochód wystawiony przez urząd skarbowy do sprzedaży w jednym z internetowych serwisów. Z opisu można wnioskować, że dla mniej wymagających klientów to niemal okazja.
- Naczelnik Urzędu jest tylko wykonawcą prawomocnego orzeczenia sądu - mówi Aneta Dziemidowicz z elbląskiej skarbówki.
Adwokat Roman Nowosielski wskazuje, że owo orzeczenie jest nieprawidłowe. - To niestety ewidentny błąd sądu. Jest pokrzywdzony, który nabył przedmiot legalnie, posiadanie tego przedmiotu nie jest zakazane, bo zostaje on potem sprzedany przez urząd skarbowy w ramach postępowania wykonawczego. A to znaczy, że jest legalny, dopuszczony do obrotu. Nie ma żadnej przesłanki, żeby nie oddać - tłumaczy prawnik.
Jego zdaniem adwokat pana Mirosława powinien teraz wystąpić o odszkodowanie do Skarbu Państwa.