Środa, 9 lutego Można bezkarnie wyrzucać psa przez okno - tak przynajmniej uważa prokurator z Kalisza, który już dwa razy umorzył śledztwo w tej sprawie. Prokurator uznał, że wyrzucenie psa przez okno nie jest znęcaniem się nad zwierzęciem. Czy pies wróci w ręce właściciela?
Można bezkarnie wyrzucać psa przez okno - tak przynajmniej uważa prokurator z Kalisza, który już dwa razy umorzył śledztwo w tej sprawie. Prokurator uznał, że wyrzucenie psa przez okno nie jest znęcaniem się nad zwierzęciem. Czy pies wróci w ręce właściciela?
Psa z okna na pierwszym piętrze wyrzucił w czerwcu mieszkaniec budynku przy ul. Łódzkiej. - Byłem pod wpływem alkoholu, normalnie wziąłem psa i wywaliłem przez okno. Dziecko mi w paluszki ugryzł, obrażeń jakichś nie miało. Ale przecież byłem pod wpływem alkoholu, to nie byłem świadomy tego co robię - twierdzi mężczyzna, który wyrzucił psa. I dodaje, że przecież psa "nie zabił, nie złamał go w pół".
Umorzone śledztwo
Po interwencji "Help Animals" zwierzę trafiło do kaliskiego schroniska, a sprawą zajęła się prokuratura. Śledztwo zostało jednak umorzone. Wtedy obrońcy praw zwierząt złożyli zażalenie do sądu. Sąd prokuratorskie umorzenie uchylił, i prokuratorzy musieli sprawę znów przeanalizować.
Przeanalizowali - efekt był taki sam jak za pierwszym razem. Śledztwo znowu umorzono.
Prokurator uznał, że "działanie sprawcy nie wyczerpuje znamion przestępstwa znęcania się określonego w ustawie o ochronie zwierząt. W tym działaniu sprawcy można doszukiwać się jedynie zachowania określonego w ustawie jako porzucenie zwierzęcia".
W jego opinii, czyn zasługuje na naganę, a nie na karę.
Znęcanie w majestacie prawa
- Zgodnie z takim tokiem myślowym, znęcanie miałoby miejsce, gdyby sprawca przynajmniej kilka razy wyrzucił psa przez okno. To jednak byłoby trudne do uczynienia, bo wątpliwe jest, czy zwierzę przeżyłoby kolejne upadki - mówi Sylwester Piechowiak, prezes kaliskiego oddziału Stowarzyszenia "Help Animals".
W myśl przepisów w przypadku umorzenia dochodzenia zwierzę musi być oddane właścicielowi. - Taki właśnie los zgotował prokurator psu. Należy zadać sobie pytanie czy nie będzie to znęcaniem się nad zwierzęciem w majestacie prawa - mówią obrońcy zwierząt.
"Postawię się prokuraturze"
Na szczęście sprawa raz jeszcze zostanie zbadana. Zgodnie z decyzją prokuratora okręgowego: sprawie suczki przyjrzy się zwierzchnik prokuratora prowadzącego sprawę.
Rodzina Tomczaków, którzy są nowymi, tymczasowymi właścicielami suczki, dziwią się decyzji prokuratura, który pierwotnie umorzył postępowanie. Tym bardziej, że dziesięć miesięcy od zdarzenia ciągle nie może być pewna, że zwierzę z nimi zostanie.
- Nie powinienem tego mówić, jestem nauczycielem. Ale chyba po raz pierwszy złamię prawo i postawię się prokuraturze i nie oddam psa, nawet jak będzie wyrok to na drodze cywilnej będę się odwoływał - mówi Paweł Tomczak, opiekun suczki.