Taki dzień zdarza się rzadka, dlatego mieszkańcy Fidżi świętowali na całego. Tłumy wyszły na ulice, bo w stolicy wyspiarskiego państewka zjawili się mistrzowie olimpijscy w rugby.
To pierwszy w historii Fidżi złoty medal olimpijski, stąd ta radość. Aby świętować z rugbystami, mieszkańcy dostali w poniedziałek wolne. Uroczystości związane z powitaniem zawodników rozpoczęły się jeszcze w niedzielę, kiedy zwycięska ekipa wylądowała w Nadi na wyspie Viti Levu. Z portu lotniczego zespół udał się do stolicy kraju - Suvy, na której ulicach witał go tłum kibiców. W poniedziałek rugbiści przy dźwiękach orkiestry dętej przeszli w kolorowym pochodzie z głównego placu miasta na wypełniony po brzegi 19-tysięczny stadion narodowy, gdzie odbyła się oficjalna część ceremonii. Wszyscy zawodnicy oraz ich trener, Anglik Ben Ryan, zostali odznaczeni orderami państwowymi. Wręczający je prezydent Jioji Konrote stwierdził, że jako kraj Fidżi nigdy jeszcze nie było tak dumne. Członkowie zespołu dostali też czeki na 30 tys. dolarów.
Korzeń pieprzu i ząb wieloryba
Angielski szkoleniowiec, który był jedną z najbardziej fetowanych osób, zgodnie z tradycją, wypił również tradycyjny napój "kava", uzyskiwany z korzenia krzewu pieprzu metystynowego, oraz otrzymał symboliczny dla ludności wysp wypolerowany ząb wieloryba. - Tych dwunastu ludzi dokonało czegoś wielkiego. Oni mogą zainspirować całe Fidżi, mówiąc wam, że przez ciężką pracę oraz umiejętność działania w grupie można osiągnąć wszystko - komplementował swoich zawodników Ryan. W finale turnieju rugby siedmioosobowego drużyna Fidżi nie dała szans Brytyjczykom. To był pogrom - 43:7. Było to nie tylko pierwsze złoto, ale również jedyny medal olimpijski zdobyty jak dotychczas przez ten niespełna milionowy kraj na igrzyskach olimpijskich.
Autor: twis / Źródło: PAP, Reuters