Wisła katastrofalnie prezentuje się wiosną. "Biała Gwiazda" zaczęła co prawda rundę od zwycięstw z Piastem Gliwice i Cracovią, ale z siedmiu kolejnych spotkań nie wygrała żadnego, zaliczając w końcówce fazy zasadniczej kompromitujący hat-trick, czyli porażki z trzema najgorszymi zespołami T-Mobile Ekstraklasy (Zagłębiem, Widzewem i Podbeskidziem). - Liga przemieliła drużynę Smudy - podsumował celnie Kamil Kosowski, były gracz Wisły.
"Biała Gwiazda" była jesienią jedną z najlepszych ekip T-Mobile Ekstraklasy. Na przerwę zimową podopieczni Franciszka Smudy schodzili, będąc na trzecim miejscu w tabeli, z zaledwie jednym punktem straty do wicelidera i sześcioma do prowadzącej Legii. Fazę zasadniczą krakowianie skończyli jednak na piątej pozycji, a ich strata do stołecznych wzrosła do osiemnastu "oczek" (po podziale punktów - 9). - Pierwsza runda była wspaniała w wykonaniu Wisły. Nie można powiedzieć, że ponad stan, bo ja bym chciał, żeby Wisła zawsze tak grała. Natomiast zawsze wszyscy mówią, że drużyny trenera Smudy po okresie przygotowań zimowych spuszczają z tonu. Tak się nie stało, bo początek też był w miarę dobry - przypomina w rozmowie z portalem ekstraklasa.tv Kamil Kosowski, były gracz "Białej Gwiazdy".
Liga ich przemieliła
Co zatem spowodowało taką przemianę? Zdaniem popularnego "Kosy", wiślacy padli ofiarą zbyt wąskiej kadry, która z jednej strony spowodowała zbytnie rozprężenie zawodników (zwłaszcza tych, którzy nie mieli na swoich pozycjach konkurencji), z drugiej - sprawiła, że trener Smuda nie miał alternatywy, gdy drużynę przetrzebiły kontuzje i kartki. - Przyszły kontuzje, Wisła zaliczała taki regres, Paweł Brożek też nie miał konkurencji na treningach, przestał strzelać no i liga przemieliła drużynę Smudy - skwitował 52-krotny reprezentant Polski.
Kolos na glinianych nogach
Kamil Kosowski zaznaczył, że Wisła, jak niemal wszystkie drużyny, była zbyt mocno uzależniona od dwóch zawodników: Arkadiusza Głowackiego i Pawła Brożka. Gdy nie mogli oni zagrać - czy to z powodu kartek, czy z powodu jakichś urazów - natychmiast odbijało się to na wynikach. - 60 procent, albo nawet 80 procent ligi uzależnione jest od dwóch czy trzech piłkarzy, także to jest nienormalne i nienaturalne. Przy tych budżetach, jakie mają drużyny, powinna być większa konkurencja na treningach, bo tutaj brak Głowackiego i Brożka wiadomo co powodował - zakończył Kosowski.
Autor: Robert Iwanek, ekstraklasa.tv/kwoj