- Nie chciałem widzieć piłki, nie mogłem oglądać pozostałych meczów mundialu - przyznał Neymar, którego Brazylia odpadła z mistrzostw świata po porażce 1:2 w ćwierćfinale z Belgią.
Canarinhos byli jednym z głównych faworytów do zdobycia mistrzostwa świata. Na takie miano zapracowali fantastycznymi eliminacjami, które wygrali w cuglach. A mierzyli się przecież z wielkimi Ameryki Południowej - Argentyną, Chile, Kolumbią czy Urugwajem.
"Smutek mija"
W Rosji od początku wszystko szło dobrze. Brazylijczycy z dużym spokojem wygrali grupę, później bez większych problemów odprawili Meksyk. W Kraju Kawy coraz głośniej mówiło się o końcowym triumfie. Tym bardziej, że z meczu na mecz rozkręcały się największe gwiazdy drużyny z Philippe Coutinho i Neymarem na czele.
I przyszedł mecz z Belgią. I wielkie rozczarowanie. Dwa szybkie ciosy Czerwonych Diabłów, po których Canarinhos już się nie podnieśli.
Porażkę bardzo przeżył Neymar, który tydzień po zakończeniu turnieju opowiedział o swoich emocjach.
- Nie chciałem widzieć piłki, nie mogłem oglądać pozostałych meczów mundialu. Byłem w żałobie, byłem naprawdę smutny, ale smutek mija. Mam syna, rodzinę, która nie chce mnie oglądać tak bardzo przeżywającego porażkę - przyznał.
Piłkarz PSG odniósł się również do doniesień prasowych, które łączą go z transferem do Realu Madryt. Jak stwierdził, "wszystkie te informacje to tylko spekulacje".
Autor: pqv / Źródło: sport.tvn24.pl, bbc.com