Scenę, w której holenderski obrońca beszta sędziego za pobrudzenie mu sprayem butów, pamiętają chyba wszyscy. Teraz z wybuchowym charakterem Martins Indiego będą musieli radzić sobie arbitrzy w Portugalii. We wtorek opuścił on Feyenoord Rotterdam i związał się czteroletnim kontraktem z FC Porto.
Martins Indi to jeden z pierwszych piłkarzy, który dobrą grą na mundialu, zapracował na transfer. - Czuję, że to właściwy moment by zmienić klub - powiedział 22-letni obrońca w rozmowie z oficjalną stroną internetową holenderskiego klubu. FC Porto za brązowego medalistę mistrzostw świata zapłaciło blisko osiem milionów euro. - Myślę, że to dobry interes dla Feyenoordu, a także dla mnie. W nowym klubie czekają mnie nowe wyzwania - dodał Indi.
"Jestem gotowy na transfer"
Holender mimo młodego wieku może pochwalić się już 22 występami w drużynie narodowej. Na mundialu w Brazylii był podstawowym obrońcą Oranje. To między innymi dzięki niemu Holandia straciła na mistrzostwach świata tylko cztery bramki i sięgnęła po brązowy medal. - Mam za sobą grę na wielkim turnieju, a także ponad sto spotkań w Feyenoordzie. Jestem gotowy na transfer - twierdzi młody defensor.
Porto w zeszłym sezonie było dopiero trzecie w lidze portugalskiej. By odzyskać prymat na rodzimym podwórku latem sięgnęło głęboko do portfela. Poza Indim kupiono też między innymi Adriana z Atletico Madryt. Hiszpański napastnik kosztował Portugalczyków 11 milionów euro.
Autor: drop/kris / Źródło: sport.tvn24.pl