Nie było kalkulacji, wyczekiwania na jeden jedyny błąd rywali. Była za to walka na całego, z czego wyszło fantastyczne widowisko. Francja została mistrzem świata po najbardziej efektownym finale mistrzostw świata od 60 lat!
Mecz w Moskwie zaczął się bardzo spokojnie. Pierwszy kwadrans ani trochę nie wskazywał na to, że Francuzi i Chorwaci pójdą na taką wymianę ciosów.
Gol za golem
W końcu przyszła samobójcza bramka Mario Mandżukicia i szybka odpowiedź Ivana Perisicia. Przed przerwą trafił jeszcze Antoine Griezmman z rzutu karnego.
W drugiej części Francuzi szybko wybili Chorwatom z głów myśli o Pucharze Świata. Trafiali Paul Pogba, Kylian Mbappe i zrobiło się 4:1. Finał był rozstrzygnięty, więc Les Bleus się rozluźnili. Okazało się, że trochę za szybko, bo za fatalny błąd Hugo Llorisa zapłacili stratą gola. Ale nie miało to już wielkiego znaczenia. 4:2 - na tym stanęło.
Dawno nie było tak efektownie
Niedzielny finał wyłamał się z ram przyjętych dla takich meczów w ostatnich latach. W czterech pozostałych finałach mundialu w XXI wieku padło sześć goli. Czyli dokładnie tyle, ile zafundowali nam Francuzi i Chorwaci.
Zresztą, żeby znaleźć prawie tak efektowny finał musielibyśmy cofnąć się do 1966 roku. Prawie, bo wtedy też było 4:2, ale po 120 minutach, a nie 90. 52 lata temu Anglicy po dogrywce odprawili Niemcy Zachodnie.
Więcej goli, bo siedem, padło w finale turnieju rozgrywanego w 1958 roku. Brazylia pokonała wtedy 5:2 Szwecję w 90 minutach gry.
Autor: pqv / Źródło: sport.tvn24.pl