Ani Jagiellonia, ani Śląsk nie potrafiły wygrać swoich spotkań 34. kolejki, ale i tak zapewniły sobie ligowy byt. Obie drużyny zmierzą się w czwartek bezpośrednim starciu, otwierając 35. serię spotkań. Stawką będzie dziewiąta lokata, najwyższe miejsce w tzw. grupie spadkowej.
Wygrywając ostatnie mecze oba kluby mogły zagwarantować sobie utrzymanie. Jagiellonia zremisowała jednak na wyjeździe z Widzewem (1:1), a zespół z Wrocławia nie potrafił wygrać na swoim boisku z Podbeskidziem (0:0). O tym, że w przyszłym sezonie zagrają w ekstraklasie, zadecydowały wyniki innych spotkań.
Obecność obu drużyn w dolnej połowie tabeli to spora niespodzianka. Jagiellonia w tej chwili mogła grać o puchary. Mogła, gdyby jeszcze w sezonie zasadniczym, w ostatniej akcji starcia z Piastem Bekim Balaj nie zaliczył fatalnego pudła.
Nie ma Śląska bez Paixao
Śląsk sezon spisał na straty dużo wcześniej i przez ostatnie tygodnie grał o uniknięcie kompromitacji. Pod pewnym względem udowodnił, że do grupy spadkowej nie pasuje - wygrał już trzy spotkania, nie poniósł żadnej porażki i co więcej, nie stracił nawet bramki.
O dyspozycji wrocławian, tak jak w pierwszej części sezonu, decyduje Marco Paixao. Portugalczyk wbił trzy gole i nadal liczy się w walce o tytuł najskuteczniejszego gracza ligi. W tej chwili ma na koncie 18 trafień. Do prowadzącego Marcina Robaka traci cztery bramki.
Autor: TG / Źródło: ekstraklasa.tv