środa, 27 kwietnia Ta locha to prawdziwa bohaterka. Zdychająca, przyprowadziła młode na podwórko pana Antoniego. Wiedziała, gdzie się udać, bo w przeszłości sama wychowywała się u tego wyjątkowego gospodarza. Czuła, że ma dobre serce.
W połowie kwietnia w Charbrowie koło Łeby kilkuletnia locha, wraz z sześcioma warchlakami, chciała przejść przez ruchliwą drogę. Wpadła pod samochód. Zdążyła jednak dojść do domu Antoniego Grunholca. I zdechła.
- To dosłownie wyglądało tak, że przyprowadziła je po to, bo wiedziała, że odejdzie, a one tu jedynie mogą mieć schronienie - opowiada gospodarz.
Nie wszystkie warchlaki przeżyły
To przeczucie nie wzięło się znikąd. Bo locha bardzo dobrze znała okolice i pana Antoniego. Pierwszy raz pojawiła się tu sześć lat temu. - Zaprzyjaźniła się bardzo mocno z psem, bokserem, który był u nas po prostu... naszym gospodarzem. I przy nim się wychowywała - opowiada pan Antoni.
Gospodarz postanowił zatrzymać sześć warchlaków osieroconych przez matkę. Niestety, bez pomocy lochy, czterem nie udało się przeżyć.
Ale dwa wciąż żyją, a pomoc w utrzymaniu niezwykłych mieszkańców zadeklarowali leśnicy oraz lokalne koło łowieckie. - Będziemy go wspomagali. Karmę dokupimy. Jeśli te dziki będą chorowały, na pewno zapłacimy za lekarzy - mówi Henryk Ruszewski, prezes koła łowieckiego w Łebie.
Pan Antoni i jego stado
Pan Antoni to gospodarz mający dla zwierząt ogromne serce. Do Charbrowa przeprowadził się ponad 10 at temu. Przez ten czas stworzył mini-zoo.
Część zwierząt podrzucali sąsiedzi, inne brał ze schroniska. - Nie jestem w stanie określić liczby dokładnie. Gdzieś około 20, może więcej. Przede wszystkim są konie, kuce, mułki, które są dzisiaj bardzo rzadko spotykane - opowiada o swoim stadzie.
Każde ze zwierząt ma swoje imię. Pan Antoni wśród nich spędza praktycznie cały dzień - wszystkie trzeba przecież nakarmić i pobawić się z nimi.
Ale teraz najważniejsze są dla niego małe dziki. Musi w końcu wykonać zadanie, które postawiła przed nim locha. Za dwa-trzy miesiące małe warchlaki pana Antoniego trafią do lasu. Będą żyć, jak każdy dzik.