Dla amerykańskiej gwiazdy narciarstwa Lindsey Vonn występ na igrzyskach w Pjongczangu jest niesamowicie emocjonalny. Wybitna zawodniczka nie ukrywa, że za cztery lata w Pekinie już nie wystąpi. - Wiem, że to jest moje pożegnanie z igrzyskami. Będzie mi brakować tej atmosfery - przyznała alpejka.
W środę Vonn była jedną z faworytek do złota w zjeździe. Ostatecznie wywalczyła brąz, który jednak dla niej znaczy tyle samo co złoto. Bardzo ciepło przyjęto jej wynik także w USA, gdzie zazwyczaj docenia się tylko zwycięstwa. Amerykanie podkreślili jej heroiczną walkę o powrót na olimpijskie podium.
Po tym, jak wywalczyła brąz, przyznała: "Będzie mi brakować igrzysk i tej atmosfery".
O tym marzyła
W trakcie wywiadów nie była w stanie powstrzymać łez. Przed kamerami mówiła o zmarłym niedawno dziadku, dla którego wywalczyła ten medal, o pożegnaniu z igrzyskami, choć przed nią jeszcze jeden start, a także o ośmiu latach oczekiwania na olimpijskie podium. - Wiem, że wszyscy oczekiwali złota, ale ja jestem bardzo szczęśliwa. Mam medal, a o tym najbardziej na świecie marzyłam - podkreślała.
Pasmo kontuzji
To dla niej swoisty happy end. Gdy osiem lat temu w Vanocuver zdobyła swój pierwszy olimpijski medal, wydawało się, że jej kariera nabierze tempa. Potem jednak zdarzyła się seria kontuzji. Na tyle poważnych, że musiała przejść kilka operacji, a ostatnie igrzyska w Soczi obejrzała na kanapie w domu w Stanach Zjednoczonych. Wtedy ocierała łzy i sobie obiecała, że wróci jeszcze silniejsza. To nie była jednak łatwa walka. Kolejne urazy sprawiały, że czasami kilka miesięcy nie stawała na nartach. Zaciskała zęby i wracała. Vonn nie ukrywa, że to prawdopodobnie jej ostatnie igrzyska. Cztery lata w takim sporcie jak narciarstwo alpejskie to długi okres, o czym ona sama się dotkliwie przekonała. Nie ma jednak zamiaru na razie żegnać się z Pucharem Świata. Jej celem jest ustanowienie rekordu w liczbie zwycięstw w zawodach tego cyklu. Na razie pod tym względem najlepszy jest Ingemar Stenmark - 86.
Pozostała jej kombinacja
- Za cztery lata będę mieć 37 lat. Wiem, że to jest moje pożegnanie z igrzyskami. Będę za nimi strasznie tęsknić i chyba dlatego podchodzę do tego tak bardzo emocjonalnie - przyznała Amerykanka, która w czwartek wystąpi jeszcze w kombinacji. Tam jednak będzie jej trudno o kolejny krążek. Nieoczekiwanie w zjeździe triumfowała Włoszka Sofia Goggia, a srebro wywalczyła Norweżka Ragnhild Mowinckel.
Autor: dasz/TG / Źródło: PAP, sport.tvn24.pl