Polski Związek Piłki Nożnej pracuje nad wprowadzeniem limitów dla obcokrajowców. Od sezonu 2015/2016 w drużynach T-Mobile Ekstraklasy mogłoby grać zaledwie trzech piłkarzy spoza Unii Europejskiej. - Takie limity nie mają sensu. Lepsze byłoby zlikwidowanie układów na linii trenerzy - menadżerowie - komentuje dla ekstraklasa.tv były selekcjoner Henryk Apostel.
Zbigniew Boniek jeszcze przed wyborami na prezesa PZPN przekonywał, że ratunkiem dla polskiej piłki - zwłaszcza w wydaniu klubowym - mógłby być limit dla obcokrajowców. Teraz futbolowa centrala na poważnie zajęła się tym problemem. Jeżeli włodarze Ekstraklasy SA pozytywnie zaopiniują pomysł "Zibiego", w sezonie 2015/2016 w ekstraklasowej drużynie będzie mogło przebywać na boisku maksymalnie trzech graczy spoza Unii Europejskiej. W kolejnym - już tylko dwóch.
Jakość, nie ilość Nad sensem reformy zastanawia się jednak Henryk Apostel, były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski. Jego zdaniem, dużo lepszym pomysłem byłoby wprowadzenie przepisów na wzór tych, które przez lata obowiązywały w Anglii. - PZPN mógłby pójść w innym kierunku i wprowadzić przepisy podobne do tych angielskich. Aby dany zawodnik dostał pozwolenie na grę w ekstraklasie, musiałby prezentować odpowiedni poziom. Kryterium mogłaby być na przykład liczba meczów w reprezentacji. W ten sposób mielibyśmy większe szanse na to, że piłkarz zagraniczny podnosiłby poziom ligi - tłumaczy Apostel w rozmowie z portalem ekstraklasa.tv. Polskiej piłki to nie uchroni Apostel podkreśla jednak, iż wprowadzenie limitów dla zawodników spoza Unii Europejskiej nie będzie jednoznaczne z tym, że w T-Mobile Ekstraklasie zaczną grać Polacy. - Co to za reforma, skoro na boisko będzie mogła wyjść drużyna złożona w komplecie z Niemców, Francuzów czy graczy z innego kraju należącego do Unii? Takie coś jest przecież możliwe, ale dla mnie byłaby to wyjątkowa głupota trenerów i władz klubów. Oby do tego nie doszło - mówi były selekcjoner. Nie dawać miejsca z urzędu Henryk Apostel jest jednak przeciwny temu, by PZPN wprowadził przymus wystawiania do składu nawet jednego juniora z Polski. - Nie jestem zwolennikiem tego, by ktokolwiek miał z urzędu zagwarantowane miejsce w jedenastce. Jeżeli zawodnik jest dobry, to sam wywalczy sobie plac, a jeżeli jest słaby, a musiałby grać, bo ma 18, 19 czy 20 lat, to powiem szczerze, że wolałbym już wyjść na boisko w dziesiątkę, niż wprowadzać kogoś, kto tylko by przeszkadzał - zarzeka się Apostel. Skończyć z układami Zdaniem byłego szkoleniowca, polską piłkę można naprawić jedynie poprzez zlikwidowanie zżerających ją układów. Zwłaszcza tych na linii trenerzy - menadżerowie. - Limity nie mają sensu. Jeżeli chcemy naprawiać nasz futbol, to szefowie klubów i włodarze Polskiego Związku Piłki Nożnej powinni się przede wszystkim przyjrzeć układom trenerów z menadżerami. Do naszej ligi trafia tylu słabych piłkarzy, że nie wierzę, iż nie odbywa się to na zasadzie wzajemności. Menadżer podsuwa zawodnika, trener usilnie go promuje, potem udaje się go wypchnąć za granicę, a w jego miejsce agent już podsuwa kolejnego - przekonuje były selekcjoner. Obecnie w T-Mobile Ekstraklasie gra 57 piłkarzy spoza Unii Europejskiej. Niektórzy, jak Prejuce Nakoulma czy Wilde-Donald Guerrier, są czołowymi zawodnikami ligi.
Autor: Robert Iwanek, ekstraklasa.tv